Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zechcesięnamizobaczyć,zostaniewpuszczonybocznymidrzwiami!
–Nie,kochanie,oni…
–Tak,mamo,onitakzrobią!Więccotomazaznaczenie,jeśli
powiedziałemmucoś,comusiębardzoniepodobało?Nierozumiem,
czemuniemiałbympowiedziećtegorodzajuczłowiekowiwszystkiego,
nacomamochotę.
–Poprostunie,Georgie.Inieodpowiedziałeśmi,czy
powiedziałeśmucośtakstrasznego,jakpiszewtymliście.
–No…–zacząłGeorgie.–Wkażdymrazieonpowiedziałmicoś,
comniedoprowadziłodowściekłości.–Niepodałmatcedalszych
szczegółów;niewyjaśnił,że„dowściekłości”doprowadziły
gopotępiającesłowapanaSmitha:„Twojamatkapowinnasię
wstydzić”,atakże:„Kobieta,którapozwalatakiemuzłemuchłopcu…”
–nawetprzezmyślmunieprzeszło,bynawłasneusprawiedliwienie
zacytowaćteobelgi.
Isabelpotrząsnęłagłową.
–Tobyłyokropnesłowa,kochanie.Wtymliścieniewydajesię
zbyttaktowny,ale…
–Tohołota–stwierdziłGeorgie.
–Niewolnotakmówić–zganiłagołagodniematka.–Gdziesię
nauczyłeśtakichbrzydkichsłów?Gdziesłyszałeś,żebyktośtakich
używał?
–Słyszałemjewwielumiejscach.Zdajemisię,żeporazpierwszy
uwujaGeorge’aAmbersona.Powiedziałtakrazdotaty.Taciesię
toniespodobało,alewujGeorgetylkosięroześmiał,apotem
powtórzyłswojesłowaześmiechem.
–Toniebyłowłaściwezjegostrony–powiedziała,alechłopak
instynktowniewyczułwjejgłosiebrakprzekonania.
WielkąwadąIsabelbyłoto,żecokolwiekAmbersonowiezrobili,
szczególniejeśliAmbersonbyłakuratjejbratemGeorge’emalbojej