Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wziąłempodobnąszczepkęzeszłegomarca
izasadziłemjątużprzyścianiekuchni;wystrzeliła
wgóręidobrnęładokońcalatawysokanaponaddwie
stopy.
NaNessbzytworzągęste,piramidalnekrzaki,
wysokienajakieśdziewięćstóp;jestichczterylubpięć
naprzestrzenimili;łatwodoznająpoparzeńodmgły
solnej,alepozatymwydająsięszczęśliwe–wtym
rokubardzowyrosły,pąkisięrozwijają.
Bezodpędzaczarownice,ajeśliwyrósłprzydomu,
nigdynienależygowykorzeniać.
WTOREK31
Mojeczterdziestesiódmeurodziny.
Morskamgłaopadła,pozostawiajączasobąjasny,
słonecznydzień.Kiedyobchodziłemogród,śpiewał
skowronek.Przeddomemkwitnąkrokusy,żonkile
pączkują.Różejużstrzelająliśćmi.Jedenzkrzewów
rozmarynuzakwitł,asferycznenasionakapusty
morskiejwykiełkowały.
Spędziłempoobiedziegodzinę,siedzącwsłońcu
wsamymswetrze–coś,czegonigdydotądnie
robiłemwdzieńurodzin,któryzawszebyłzimny
iszary.
*
Zasadziłemnaręczekapustmorskichprzyogrodzie
–rosnąszybko,wciągurokubędąznichozdobne
rośliny.Wielkieszarozieloneliściełapiąletniąrosę
niczymperły;ichperfekcjanietkniętaprzezdrapieżne
gąsienice.Kapustyobrysowująbrzegmorza,ich
plisowanelistkitańcząkankanapośródwrakustatku.
Otejporzerokusąledwowidoczne,alekiedyprzyjrzeć