Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nowomościćsiędosnu.Świtało,alewiedząc,żecałydzień
wypoczynkuprzednami,kazałyśmypozamykaćokiennice
irzuciłyśmysięnapościel.
Rozbudziłonaspukaniedodrzwi.
Panpolicmajsterchcesięwidzieć!zawołałzadrzwiami
głosnaszegoprzewodnika.
Zahartowanerozmaitymiwypadkami,wparęminutby-
łyśmygotoweprzyjąćniespodziewanąwizytę.Policmajster
bardzogrzeczniezapytał,czykwateranamodpowiadaiczy
dobrzespałyśmy.Odpowiedziałyśmyrówniegrzecznie,że-
śmyzupełniekontente.
Ponieważpaniemusiałysięjużwywczasować,trzeba,
abyściedziśjeszczeodjechały.
Spojrzałyśmytylkojednanadrugą,bosłównamzabrakło.
Tylezachoduibezsennanoc,itylenamztego.Postanowiłam
zawalczyćonaszeprawa.
Wiepanurzędnik,żemamyprzywilejwypoczynkuwe-
dlenaszegouznaniawmiastachguberniinaprawdęnienad-
używamygo?
Tak,tak,wszakżezdajemisię,żepanienależycieodpo-
częłyispodziewamsię,żedalszapodróżimniezaszkodzi.
Niebyłozkimioczymmówić.Policmajsterspodziewałsię
możepróśbiskarg,aleniedoczekawszy,zezwoliłnamjesz-
czenakilkugodzinnypobytwmieście,pożegnałsięgrzecznie
iposzedł.Amypostanowiłyśmymocnowięcejotakiwypoczy-
neknieprosić.Zażądałyśmynatychmiastowegoodjazdu.Tyl-
ko,żewszyscyświętowaliWielkanocinikomusięwdrogęnie
spieszyłoaniurzędnikom,anipocztylionom.Siedziałyśmy
więcnatłumokach,niewiedząc,cozesobąpocząć.Raptem
drzwisięotworzyłyiweszłajakaśdama,podeszławiekiem,
którejnazwiskaniepamiętam.Powiedziała,żejestwdowąpo
pułkownikuwojskrosyjskichikiedyśkwaterowałazmężem
wokolicachWarszawy,poczympozostałyjejprzemiłewspo-
mnienia.Znającnaszepołożenie,zapragnęławyrazićswo-
(15)