Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–rozbudzonywątpliwąpoduszkowąpieszczotą–szybkim
ruchemzpowrotempołożyłjąnałóżkuizacząłłaskotać
bezlitości.Ninaśmiałasięszaleńczo,próbując
wyswobodzićsięzjegoobjęć,aleMateuszbyłsilniejszy
izdecydowaniebardziejzdeterminowany.Przestał,
dopierogdyzaczęłobrakowaćjejtchu.
–No.–Pogroziłjejteatralniepalcem,poczymszybko
jąpocałował,agdywstawała,odgarniającwłosy
ztwarzy,klepnąłzaczepniewpośladek.
Całkowicierozbudzona,przeciągnąwszysięjeszczeraz
wdrodzedołazienki,włączyłastojącenakuchennym
blacieradioirozpoczęłaporannątoaletę.Myjączęby,
kołysałasięlekkowrytmmuzyki,śpiewała
dodezodorantu,stroiłaminy,malującrzęsy.Dopierogdy
ubrałasięwbiałe,dopasowanespodnieibłękitną,
zwiewnąbluzeczkę,wyszłazłazienki.Spakowałajogurt
zmusliimrożonązielonąherbatę,któreprzygotowała
sobiewczorajszegowieczora,poczymtrzymającpod
pachąstosteczek,ztorebkąwjednej,aaktówką
wdrugiejręce,wyszłazmieszkania.
Słońceprzyjemniegrzałoodsamegorana,areporterka
zjejulubionejstacjiradiowej,którejgłoszawsze
pozytywniejąnastrajał,właśnieczytałaporanne
wiadomości.Ninapogłośniłaradio,odsunęłaszybę
wsamochodzieiwdychająccudownyzapach
zaczynającychkwitnąćmagnolii,ruszyładopracy.
Pogodnynastrójpanowałtakżewbiurze.Wprogu
powitałjąogromnybukietkolorowychgoździków
starannieułożonychwozdobnymwazoniestojącym
nastolikutużprzydrzwiach.
–Pomyślałam,żebędziewywoływałuśmiechnatwarzy
każdego,ktowchodzi,iniepomyliłamsię!–powiedziała
Eliza,podchodzącdoNiny,bysięzniąprzywitać.