Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aleniemogłam.
Podbiegłamdostojącejnieopodaltaksówki,niezwracającuwagi
nacisnącysięprzyniejtłumek.Zatrzasnęłamdrzwi,ściszyłammuzykę
ipodałamadres.
–Wszystkowporządku?Źlewyglądasz–stwierdziłkierowca,
odsuwającsiwągrzywkę.–Wezwaćkaretkę?
Naszespojrzeniaodnalazłysięwlusterku.Wyglądał
nazaniepokojonego,cowcalemnieniezdziwiło.Przelotniespojrzałam
naswojeodbicie:jeszczebledszeniżzazwyczajpoliczki,spocone
czołoiprzyklejonedoniegoczarnepasmawłosów,któreuciekły
zkoka.Dotegogwałtownieunoszącasięklatkapiersiowa,która
sprawiaławrażenie,jakbymniemogłazaczerpnąćpowietrza.
Wsumietakbyło.
–Nie–odpowiedziałamiprzełknęłamztrudemślinę.–Toprzez
ciepło.Proszęjechać.
UniwersytetimieniaWaltaWhitmana,przedktórymzatrzymałasię
taksówka,nienależałdoLigiBluszczowej–miałotoswojeplusy
iminusy.Możeipotencjalnipracodawcyniebędązuznaniemkiwać
głową,czytającmojeCV,jakbytobyło,gdybymskończyłaYale,ale
miałamtogdzieś.Bardziejzależałominamniejszejliczbiezerprzy
kwocieczesnegooraznazajęciachzpisarzami,atychbędęmiała
odgroma.
Przynajmniejtakgłosiłaulotka,którąściskałamwdłoniach.
Wyciągnęłamjąnapoczątkujazdy–możeliczyłamnato,żejeśli
przeczytamporazsetnytesameformułki,niepokójodpłynie?Przez
ciągłąlekturępapierpomiąłsięmiejscamitak,żestarłsiętuszinie
mogłamponownieprzeczytaćowielkiejbiblioteceiwygodnych
akademikachwzachodnimskrzydle.
Ponaglanaprzeztaksówkarzazapłaciłamzaprzejazd,poczym