Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pociągnąłsiostręzaręcetakgwałtownie,żezdążyłatylkorzucić
miszybkie,przepraszającespojrzenie.Sekundępóźniejzniknęlijuż
zagrupkądziewczynstłoczonychwkółeczku.Widziałamspomiędzy
ichciał,jakJavierwłączagręnalaptopie,zktóregociągleleciała
muzyka,poczymwymuszanasiostrzeotworzenieaplikacji
natelefonie.Chwilępotempopokojurozniosłysiępierwszedźwięki
365KatyPerry,arodzeństwozaczęłodonichnieudolnietańczyć.
Poczułamulgę.
Wreszciemogłamstąduciec.Odstawiłampiwonastółiwyszłam,
nieoglądającsięzasiebie.Rodzeństwoitakbyłopochłoniętetańcem.
Jedynym,oczymmyślałam,byłołóżko.Miałamochotępaść
nanieipoprostuzasnąć,odkładającwszystkierozmyślanianajutro.
Nakorytarzumojąuwagęzwróciłojednakokno,adokładniejto,
coznajdowałozanim:schodyprzeciwpożarowe.Jeślitoniebyłznak,
toniewiedziałam,comogłobynimbyć.
Weszłamdopokojutylkonasekundę.Wyciągnęłamztorby
zapalniczkę,apotempaczkęfajek.Wyjęłamjednegopapierosa
ischowałamgodostanika.Tochybanawykzeszkolnejławki,kiedy
starałamsięjeszczeztymkryć.
Spojrzałamnapełnątorbęiwestchnęłam.Nadalsięnie
rozpakowałam,alechciałamjaknajbardziejodsunąćchwilę.Trudno
byłomisięprzyzwyczaićdotegomiejsca.Nieustanniemiałam
wgłowieswójmalutkipokoiknapoddaszuuwłaścicielkirestauracji.
Tutajnieczułamsięjakusiebie.Jeszcze.Możekiedyśbędęmogła
nazwaćtołóżkoswoim.SpojrzałammimochodemnastronęIsabelli
onaniemiałaproblemuzzaaklimatyzowaniemsię.Wkońcuspędziła
tutajjużdwalata.
Podeszłamdostolikanocnego.Włączonalampkaoświetlałastojącą
nanimramkę,przyjrzałamsięjejrodzinienazdjęciu.Terazbez
problemurozpoznałamwdwójcerodzeństwaiJaviera.Oboje