Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pomyślałam.
Przesunęłamzapalniczkęwdłoniiodwróciłamwzrokwstronę
korytarza.Niechciałamwracaćdopokojuaninaimprezę.
Delikatny,nocnywietrzykowiałmojeciało,przyjemniełagodząc
rozgrzanąskórę.Przymknęłampowieki,chłonącspokój,którymnie
otaczał.Słyszałamuderzająceoplażefale,nieznacznyruchuliczny
ito,jaknieznajomywydychałdym.Uspokoiłamsięmimojego
obecności,cobyłodziwnym,aleciekawymdoznaniem.Wcześniej
jedyniewsamotności,odciętaodwszelkichbodźcówpozwoliłabym
sobienacichewestchnienie,któreniekontrolowaniewydobyłosięteraz
zmoichust.
–Niebawiszsięzinnymi?–zagadnął,gdywkońcuodważyłam
sięzająćmiejscenazimnymparapecie.
–Jakwidać.–Niechciałamwdawaćsięwgłębsządyskusję.
Wyciągnęłampapierosazbiustonoszaidrżącądłoniąstarałamsię
odpalićzapalniczkę.Palecjaknazłośćześlizgiwałsięzakażdym
razemzmetalowegokółka,amechanizmtylkowydawałzsiebiesyk,
wypuszczającgaz.
–Odpalodemnie–powiedział.
–Damsobieradę.
Dostrzegłam,jakwzruszyłramionami.Spróbowałamjeszczekilka
razy,alezrówniemarnymskutkiem.Tochybaprzezemocje.
Odsunęłamodustpapierosaiwciągnęłamdopłucpowietrze.
Nieznajomy,którynajwyraźniejuznałmojezachowaniezawyraz
kapitulacji,zgasiłfajkęożeliwnypręt,poczymjąrzucił,zupełnie
ignorującfakt,żewszystkomogłosięprzeztowydać.
Późniejwstałzeschodów,agdysięzbliżył,odrazu
znieruchomiałam.Zatrzymałsięwbezpiecznejodległości,zacobyłam
muwdzięczna.Światłodochodzącezkorytarzaodsłoniłoprzedemną
to,jakwyglądałyjegobuty–dośćeleganckie–imateriałowespodnie.