Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Onmasiedemnaścielat.Możelepiej,żebynigdzienie
jechał?
Bezobaw.Obdzwonięrodzicówjegokumpliidowiem
się,cotozawypad.
Nodobra,wiesz,corobisz.Pa,kochanie.Jużidę,
siostro!
Dupek.Zaśmiałamsię,odkładająctelefon.
Krótkarozmowawprawiłamniewdobryhumor.
Wcześniejsięniezastanawiałam,jakzagospodarować
chłopcomwolnyczas,aleterazmiałamgłowępełną
pomysłów.Krystianmiałrację,nigdyniejestzawcześnie,
byplanowaćprzyszłość.WprzypadkuKacprapolewyboru
byłomocnoograniczone,alejegomłodszybratdawał
sobieradęzprzedmiotamiścisłymiotyle,oile.Nigdynie
byłnajlepszywklasie,nauczycielomnawetprzezmyśl
nieprzeszło,byposłaćgonaolimpiadęmatematyczną,
alemiałjeszczeczas,żebyzłapaćbakcyla.Wkońcutak
bardzolubiłgry,możewięcdasięnamówićnaobóz
informatyczny,wtrakciektóregozrozumie,
żedoprogramowanianiezbędnajestmatematyka?
Usiadłamprzedkomputeremisprawdziłamdostępne
oferty.Zdziwiłamsię,jakmłodedziecimożnaposyłać
nategotypuwyjazdy.Zrobiłomisięwręczgłupio,żenie
wpadłamnatenpomysłkilkalatwcześniej,może
wówczasdałobysięnakłonićKacpradonauki?
***
Godzinęidwiekawypóźniejwyłączyłamkomputer.
Przygotowałamlistęczterechobozów,bywieczorem
przedyskutowaćdostępneopcjezKrystianemiWiktorem.
Niemiałamjeszczepomysłu,jaksiędotegozabrać,
awłaściwietojakzareagowaćnapretensjeKacpra,który
poczujesiępokrzywdzonyizażądazadośćuczynienia.