Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Krystiansiłąrzeczygorzejradziłsobienastudiach,
wwynikuczegostraciłstypendiumnaukowe,ale
jazaczęłamdorabiaćtuiówdzie,dziękiczemujakoś
dawaliśmyradę.Pechchciał,żektóreśznas,terazjużnie
pamiętamktóre,wpadłonapomysł,byzostawićmałego
KacperkaudziadkówiponowniepojechaćnaHel.Było
lepiejniżzapierwszymrazem.Romantycznezachody
słońcaispacerypodgwiazdaminiebyłyjużtaknaiwne
jakprzedtem.Byliśmyprzecieżdorośliiodpowiedzialni,
mieliśmydziecko,wiedzieliśmy,jakwyglądaprawdziwe
życie.Cośjednaknasnaszło,byostatniejnocywykąpać
sięnagowmorzu,apotemogrzaćsięwzajemnieswoimi
ciałami.Takotopodziewięciumiesiącachprzyszedł
naświatnaszdrugisyn,Wiktor.
Dośćpowiedzieć,żeodtegoczasuomijamyPółwysep
Helskiszerokimłukiem,jatonawetbojęsięspoglądać
wtamtąstronę.Odnaszegodrugiegoizarazem
ostatniegowypaduwtosprzyjającerozrodczościmiejsce
minęłoszesnaścielat.Zperspektywyczasumuszę
przyznać,żestanowimyzKrystianemudanąparę,nic
jednaknieporadzęnato,żepoprostugoniekocham.
Czykochałamgowcześniej?Niewiem.Napewnobyłam
nimzafascynowana,apóźniejmuwdzięczna,żenie
zostawiłpannyzbrzuchem.Jestmoimprzyjacielem,
najlepszymkumplem,przyzwoitymkochankiem.Cenię
gozato,jakimjestojcemimężem,podziwiam
zaambicjęzawodową,radośćżyciaicierpliwość,której
mizawszebrakowało.Zcałąpewnościąjednak
stwierdzam,żegoniekocham.
Abyścielepiejmniezrozumieli,przybliżęwamsobotni
poranek,gdypociężkiejimprezie(oimprezachbędzie
jeszczedużo)obudziłamsięnietylezbólemgłowy,ile
zwrażeniem,żekażdymilimetrmojejczaszkidosłownie
próbujewybićmizgłowypomysłruszeniasięzłóżka.To,
coczułam,trudnonazwaćbólem.Odnosiłamwręcz