Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
słońcem,iprzyglądałasiępędzącemuczworonogowi.Nie
budziłjejstrachu.Czuła,wiedziała,żeniezrobijej
krzywdy.Ikiedypochwilizwierzędopadłojejkolan,
merdającradośnieogonemizapamiętaleoblizującjej
dłonie,zrozumiała,żesięniepomyliła.Wtymmomencie
usłyszałaprzenikliwygwizdizzarogubudynku,
prawdopodobnieszopy,wyłoniłsięgospodarz.Alicja
przyjrzałasięmuipoczuła,jakbywłaśniezobaczyłacoś
nadzwyczajnego.
Byłjaknieztegoświata!Rosłyfacetwyglądałjak
kowbojzwesternu.SzedłkrokiemJohnaWayne’a.Ubrany
wwytartedżinsy,kurtkęzbrązowejskóry,zkowbojskim
czarnymkapeluszemzdobiącymgłowę,wyglądałjaknie
ztejziemi.Ba!Jaknieztejepoki!
Drań!Donogi!zawołał„Wayne”niskimgłosem,
apiesposłusznieusiadłprzynim,nieodrywającnadal
wzrokuodAlicjiidyszączwywieszonymozorem,przez
cosprawiałwrażenie,jakbysięuśmiechałoducha
doucha.Długimogonemradośniezamiatałziemię.
Alicjapatrzyłananichzaciekawiona.
Witampanią.TeodorAdamczewskipowiedział
gospodarz,wyciągającdoniejdłońnaprzywitanie.
Jednakjegotwarzniewyrażałażadnychemocji.Nie
uśmiechnąłsię.Odniosławrażenie,żejejniedostrzega.
Mariadzwoniłaprzedchwilą,powiedziała,
żeprzyjechałapaniposery.
Dzieńdobry.JestemAlicjaSadowska.
Bardzomimiło.Serywchłodni,najlepiejbędzie,
jeślipodjedziemytamsamochodem.
Oczywiście.Ruszyłapowoliwstronęjeepa.
Niebędziemiałapaninicprzeciwkotemu,abyDrań