Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Alicjo!–odezwałasiędoniejpewnegorazuwreszcie
poimieniu,jakmiałatowzwyczajurobićwobec
pozostałychpracowników.–Jakietymaszwłaściwie
wykształcenie?Boprzyjmującciędopracy,nawetoto
niespytałam.
–Skończyłamogólniak–odpowiedziała,niepatrząc
szefowejwoczy.
Mariastała,przyglądającsięzmieszanejdziewczynie.
–Maszmaturę?–zapytała.
Alicjakiwnęłagłową.
–Inicwięcej?
Pokręciłagłową,patrzącnadalnazlewpełennaczyń.
–Zabystrajesteśnazmywak…–usłyszałapochwili.
–Jasięnieskarżę–rzekłaAlicja,podnoszącwkońcu
wzrokispoglądającnawłaścicielkę.„Gdybyświedziała,
jakinaprawdęmamzawód…”–pomyślała.
–Wiem–usłyszałałagodnąodpowiedź.
Natymrozmowasięzakończyła,kobietywróciły
doswoichzajęć.JednakzdnianadzieńubywałoAlicji
obowiązkówzmywakowych,aprzybywałonowych,
bardziejmenadżerskich.Iwkońcupodwóchtygodniach
nazmywakzostałprzyjętymłodychłopak.Miałnaimię
Juliusz,alewszyscymówilidoniegoJulek,studiował
zaoczniedziennikarstwowKarkonoskiejPaństwowej
SzkoleWyższejwJeleniejGórze.Wkażdyweekendmiał
zajęcianauczelni,awdnipowszedniezarabiał
nazmywaku.Codrugiweekendzmywaknadalnależał
doAlicjinazmianęzBartkiem.
KtóregośpopołudniaAlicjasiedziaławgabinecie
szefowejiporządkowałarachunki,kiedynagleotworzyły
siędrzwiidośrodkabezpukaniawszedłmłody