Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mężczyzna,naokowwiekuokołotrzydziestki,zblond
włosamizwiązanymiwkitkę,wokularachzciemnymi
oprawkamiikrótkoprzystrzyżonąbrodąwnieco
ciemniejszymodcieniuniżwłosy.Miałnasobiesweter
zowczejwełny,brązowespodniebojówki,ananogach
wysokietrekkingowebuty.Zaskoczonyzatrzymałsię
poprzekroczeniuprogupokoju.
Dzieńdobrypowiedziałzwahaniem.SzukamMarii
Baran.
DzieńdobryodparłaAlicja,obdarzając
gouprzejmymuśmiechem.Szefowajestwkuchni.
Przezmomentstałniepewnie,uważnieprzyglądającsię
dziewczyniesiedzącejzabiurkiem.
Czymampoprosić?zapytałapodłuższejchwili
niezręcznegomilczenia.
Nie…Nietrzeba,poradzęsobie.Dziękuję
odpowiedziałpośpieszniemężczyznaiskinąwszygłową
napożegnanie,opuściłgabinet.
Alicjazamyśliłasięizaczęłasięwpatrywaćpustym
wzrokiemwmiejsce,wktórymjeszczeprzedchwiląstał
gość.
„Cozapodobieństwo”pomyślała.Takbardzojej
kogośprzypominał.Kogoś,ktotakbardzoskrzywdził,
zczyjegopowodusiętuznalazła.Tamtenbyłjednak
ponadwszelkąwątpliwośćstarszy,dziesięć…możenawet
kilkanaścielat.Alepodobieństwobyłouderzające.
Zupełniejakbybylibraćmi.Tentutajmłodszym,atamten
zjejprzeszłegożyciastarszym.Różniłyichjednak
zdecydowaniepowierzchowność,styl,ubiór,długość
włosów…Ajednak…
Otrząsnęłasięzezłychwspomnień.Jakczęstobędzie