Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
domnielatarkązpomarańczowymświatełkiem.
Informacjabyłajasna:Przestańwybałuszaćoczy,
kobieto,tylkopodjeżdżajtutaj!
Więcpodjechałam,aondałmiznak,żebymopuściła
szybęwsamochodzie.
Dzieńdobry,panienko!
Gdytomówił,pochyliłsię,dziękiczemujegotwarz
znalazłasięnapoziomieoknasamochoduzopuszczoną
szybą.Iprzeztowrazzjegosłowamidoprzyjemnego
klimatyzowanegownętrzawtargnąłobrzydliwy
smrodliwyoddech,cozdecydowaniezmniejszyłomoją
radośćzfaktu,żenazwałmnie„panienką”.Zabrzmiało
toprzecieżzdecydowaniemłodziej,niżgdybyzwrócił
siędomnieperpani.
Byłznaczniewyższy,niżwydawałomisięwpierwszej
chwili.Miałtwarzozgrubiałychrysach,jakktoś,kto
dużopracujenaświeżympowietrzu.Tatwarzjednak
niebyławcaleogorzała,tylkoziemista...
WielkiBoże!PrzecieżonwyglądajakTatusiek
z„Dziecikukurydzy”!
Dzieńdobry!Jakidzisiajpiękny,ciepłydzień!
powiedziałam,starającsiębyćmiłaiuprzejma.
Tak,panienko...Onie,znówtensmrodek!Proszę
wjechaćnabłonia,odfrontu.Aukcjarozpoczynasię
punktualnieodrugiej.
Tak,dziękuję.
Uśmiechnęłamsięnaprawdęzwielkimtrudem,
zamknęłamszybęiposłusznieskierowałamsamochód
dowskazanegoprzezgościamiejsca.Gościa
śmierdzącego.Cozaobrzydliwyzapach!Trupi...
Chwileczkę,przecieżonjestwłaśnietrupioblady!
Najprawdopodobniejbardzochory,stądcuchnący
oddechikoszulazdługimirękawami,chociażmamy
czerwiec.Ajarobięsobieżartyzchoregoczłowieka,
nazywającgowduchuTatuśkiemz„Dziecikukurydzy”.
Czylijestemwredna...Tak...Zaraz,zaraz,jak