Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Micahuścisnąłjejpalceizacząłmówićkojącym
głosem:
JesteśwdomupaństwaBallingerów.Tańczyłaś
iupadłaś.
Otworzyłaszerokooczyinajejtwarzypojawiłsięwyraz
zrozumienia.
Czytobył…?Słowaniemogłyjejprzejśćprzez
gardło.Zdarzałosięjejtojużwcześniej.
Tak,atakepilepsji.
Odwróciławzrok.Podbródekdrżałjejmocno.
Zostawmnie,proszę.
Jestemterazlekarzem.Proszę,pozwólsobiepomóc.
Nicniemożeszzrobić.Niktniemoże.
Nieprawda.Choćbywzeszłymro…
Wciągnęłaspazmatyczniepowietrze.
Nie.Matka!Onazpewnościątowidziała.Jęknęła,
zacisnęłapowieki,aleniepuściłajegoręki.Będziesię
zamniewstydzić.
Micahzmarszczyłbrwi.
Niemogłaśnicnatoporadzić.
Kizziewbiławzrokwjegotwarz,wjejoczachpojawił
sięsmutek.
Moirodziceuważająinaczej.
Okrutni.Ignoranci.Winićcórkęzachorobę,nadktórąnie
makontroli?
Zgrzytnąłzębami,aKizzieopadłaznowu
namiękkiełóżko.Przymknęłapowieki.
Jestemtakazmęczonaszepnęła.
Tonormalne.Odpoczywaj,będęobok.
Przymykającoczy,westchnęłacicho,sprawiając,
żesercepodskoczyłomuwpiersi.
Dziękuję…Micah.
Zapadławsen.
Narazpodłogąpodjegostopamiwstrząsnąłprzeraźliwy
tumult.Tłumnadoleryczałiwznosiłokrzyki,
zagrzechotałszklanykloszlampynaftowej.Cosię
działo?
Wrzawaprzeszławjednostajnyzgiełk,aontymczasem
patrzył,jakpodbezwładnądłoniąopadaiunosisięjej
pierś.Któżmógłprzewidzieć,żetutaj,napierwszym