Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Popatrzyłanasztywnykartonik,którytrzymaławręce.
Gdybymatkaiojciecodkryli,żebyła…
Nachyliłsię,otulającjązapachemrumu.
–CzytałaśksiążkępaniStowe
ChatawujaToma
?
Pokręciłagłową.
–Wiesz,żejesttuzakazana.Nawetniewiem,gdzie
miałabymjejszukać.Zresztątonieważne.Mama
zabroniłamijączytać.Mówiła,żetoniebezpieczne
oszczerstwa.
–Tymwiększaszkoda.Literaturaprowokująca
domyślenia.
Przygryzławargęiodważyłasięzapytać:
–Masztęksiążkę?
Uśmiechnąłsięwolnoiskinąłgłową.
–Powiedziałamtylko,żemamamizabroniła.Nie
twierdziłam,żeposłucham.
Micahzaśmiałsięcicho.
–Jeżelijesteśzdecydowana,tocijąpożyczę.
Obrzuciłaukradkowymspojrzeniemsalę.Niedostrzegła
żadnychznajomychtwarzyzwróconychwjejkierunku.
Uniosłapodbródekiprzypomniałasobie,żeprzecieżnie
zrobiłaniczłego.Tobyłotylkospotkanie.Mimoto,biorąc
poduwagękonfederacyjnewrzeniewSavannah,
wiadomośćozebraniuproabolicyjnymmogławzniecić
iskręrozpoczynającąpożar.
Gorączkasięgnęłazenitu,odkiedykonfederaciostrzelali
fortSumter–całemiastoszalałozradości.Cowieczór
słyszałaokrzykimężczyznzbierającychsięwgrupyprzy
placuLiberty.„Boże,chrońKonfederację!”–wołali.Ich
zawołaniawspierająceniepodległośćnawiedzały
jąwsnach,grzmiącniczymodległewystrzały
artyleryjskie.Mimotoniepodzielałaradości
wiwatujących.Zjakiegośpowodunieczułasięznimi
związana.Prawastanowebyłyzasadneidobre,alegdy
ludziomtakimjakHiriamniezostawianowyboru…
Jejburzliwemyślirozproszyłysię,gdyżylasty
mężczyznarozdającyulotkistanąłnawprost
zgromadzonych.
–Panieipanowie,dziękujęzaprzybycienazebranie.