Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Boże,takmizimno–powiedziałchłopak.
Annettezaczęłagruchaćdoniegogorączkowo.
–Patrznamnie,Joey,patrznamnie!Przyniosęcitwoje
brzoskwiniowelodyizabioręcięzpowrotemdoToms
River.–Ktośpoświeciłnanichlatarką,żebyJoeymógł
zobaczyćtwarzAnnette,pochylonąnadnimtakblisko,
jakbybylikochankami.–JakjużwróciszdoTomsRiver,
Joey,będzieszwiódłcudowneżyciezeswojądziewczyną.
Będzieciemielipiątkędzieciirazemwkażdysobotni
wieczórbędzieciezjadalicałewiaderkalodów
brzoskwiniowych.Tylkoniespuszczajzemniewzroku,
Joey,patrznamnie.Patrznamnie.
LivobróciłaaparatizrobiłazdjęcietwarzyAnnette
itegochłopca,takbliskosiebiewsnopieświatłalatarki.
Przynoszachchłopakapojawiłsięlekarzwyszczekujący
kolejnepolecenia;niezamierzałstracićtegochłopaka,
którybyłsynemjakiejśnieszczęsnejkobiety.Livrobiła
kolejnezdjęcia,jagryzmoliłamnotatki,azespółpracował
niestrudzenie.
Poczymprzestał.Wszyscyzastygliwbezruchuinad
Joeyemzapadłacisza.
Rozeszlisię,pozostawiającAnnette,byzasłoniła
mutwarz.Zamrugałazwilgotniałymioczami
iwyszeptała:
–Teraz,Joey,maszjużwszystkielody,ojakichtylko
mógłbyśzamarzyć.Zjedzizamniekulkę.Ajasobiezjem
brzoskwinię.
Prawądłonią,zdługopisemwpalcach,zrobiłam
nasercumałyznakkrzyża.Niemogłamsiętutaj
rozpłakać.Byłamkorespondentkąwojenną.
Zawodowcem.Miałamzachowaćstoickispokój,
byjakiekolwiekokazaneprzezemnieuczucianie
spotęgowałybólutych,doktórychopisywaniażyciamnie
wysłano.Gdybymsobieztymnieradziła,miałam
poinformowaćmojegoredaktora,abytenmógłwysłać
kogoś,ktomniezastąpi.
Kiedyweszlisanitariusze,żebywynieśćciało
nazewnątrz,Livsfotografowałakoniecjegonoszy:
pojedynczy,samotnybutwojskowy.