Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
flegmatycznieojciec,poganiająckoniedelikatnymruchemlejc.
–Chybatak–zgodziłasięznim.
–Szybciejniżcisięzdaje–szepnąłdoniejidyskretnieruszył
głową.
Zoplecionegowinoroślądomu,którywłaśniemijali,wypadła
BrygidkaPstrońskaizbliżałasiędonichjakstrzała,prawie
przydeptującswojąciemnąspódnicę.
–Adokądtosiępannawybiera?–spytałajadowicie,ledwo
skinąwszygłowąsąsiadom.
–Nałąkępodlas–odpowiedziałacórka,niezamierzającsięnawet
ruszaćzławki.
–Złaźminatychmiast!Małotowdomuroboty?–zieloneoczy
rzucałygroźnespojrzenianaLenorkęinaDudę,któryśmiałjązabrać
nawóz.
–Dużo!Zadużo.Dlategojadęnałąkę,żebyodpocząć–butnie
odpaliłamatceLenorka,ażstrapionyStasiekszturchnąłjąbok.
–Jacidamodpoczywać!–wrzasnęłamatka.–Złaź,pókimdobra!
StaryDudadyplomatycznieniewtrącałsiędorodzinnegosporu,
alekiedyLenorkaparsknęłaśmiechem,natychmiastpobrygidkowym
pókimdobra,uśmiechnąłsiępodnosemizwróciłsiędodziewczynki
pojednawczo.
–Możepojedziemyinnymrazem,aterazpomóżmatce,kiedy
prosi–powiedział,patrzącBrygidzieprostowoczy.
Kobietastaławyprostowanajakstruna,zuniesionąwysokoręką,
przygotowanądobrutalnegościągnięciaLenorkizwozu.Dziewczynka
odczekałakilkadługich,pełnychnapięciasekundijakgdybynigdy
nic,schyliłasiępoksiążki,pożegnałazDudąizeskoczyłalekko