Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bonaprze​gu​biemagumkę,apodniąspo​regosi​niaka.
Coozna​czatagumka?za​py​tałWoj​tek.
Niejestemspecjalistką,alepodobnoosoby
okaleczającesiępodwpływemstresunoszączasami
takiegumki,którewstresiepociągająistrzelająznich
wskórę.Toprzynosiulgęiniewyrządzawiększychszkód.
Takiza​mien​nikmruk​nąłLew.
Tak.
Czytowszystko?
Narazietak,mamyciałodopieroodparugodzin
od​rze​kła.
Dobrze,będziemywtakimraziewkontakcie.
Jednocześniechciałbymprosićozachowanieszczególnej
poufnościidyskrecjiwtejsprawie,mimoedukacyjnych
zaletwydarzeniapowiedziałpodkomisarz,groźnie
spoglądającnastojącąnaprzeciwkomłodzież.
Dowi​dze​nia.
Nazewnątrzpolicjanciłapczywieodetchnęliświeżym,
przy​jem​niecie​płympo​wie​trzem.
Niewiem,jakmożnachciećpracowaćprzezcałe
życiewjakiejściemnejizimnejpiwnicy,gdzietak
cuch​nie.Jabymniemógłpo​wie​działŚliczny.
Założęsię,żeonisiędziwią,żemywybraliśmy
zawód,wktórymciągleoglądamymiejscazbrodni
iszu​kamynaj​gor​szychmę​tówtegoświataod​parłLew.
Pewniemaszrację.Ślicznywzruszyłramionami,
wsia​da​jącdosa​mo​chodu.Gdzieje​dziemy?
Dolasu,namiej​scezna​le​zie​niazwłokod​parłLew.
Ślicznyruszył.Byłciąglejeszczewczesnyranek.Ludzie
spie​szylisiędopracy.Nadro​dzebyłko​rek.
ChybawłączęsyrenępowiedziałŚliczny,gdyutknęli