Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zpodniecenia,oczamichciwiechwytałmijanenieznane.Bronisław
położyłmudłońnakarku,pogłaskał,dobrypiesek,dobry.Wziąłciebie
panbezrozumnie,znagłegoodruchuwspółczucia,bośgłodny,
zabiedzonyibezpański,alejużnieodejdzie.Widocznietaktrzeba.
Trzebażpoczućprzysobiebiciesercaszczeniaka,jegoprawieludzkie
ciepłoicałkowiteoddanie,żebypowiedzieć,jesteśmójnadobrąizłą
dolę,niejesteśsam,coegoistyczniebiorącprzynosiulgęwłasnej
samotności…
Drogabyłamałowyjeżdżona,pełnaświeżegobłota,którezbierało
sięwrozpadlinachiwybojach,zwłaszczagdyzjeżdżałosięwdół,
tarantasmiesiłkołamimaźpowyżejosi,toznówpodskakiwał
nakorzeniachcedrówimodrzewi,wyszczerzonychwpoprzekdrogi,
jakżebrakościotrupawystającezziemi,nazłośćjadącym,naobij
boki.Koniestraciłyrozpędiwlokłysięwiorstazawiorstą.
Fadiej,ilejeszczedoStarychCzumów?
Niemoguznat’.Nigdyśmyjeszczezprystawemtamujnie
jeździli.
Acoznaczyczum,DaniłoPietrewiczu?spytałBronisław.
Ponaszemuczumtoszałas.StareCzumynoto,widać,kiedyś,
możezaAleksandraPierwszegoalbopóźniej,stałytampewnie
szałasy,tunguskiealboburiackieszałasy.
PotemBojarszynowzasnął.Bronisławzgadywałswąprzyszłość
wStarychCzumach.KuczerFadiejśpiewałOj,tydolamoja,
doluszkaBrysieknienasytniepatrzyłiniuchał.
Gdzieśpodwieczórzaleciałodymemikonieposzływcwał.Tajga
zrzedła,ujrzelimałąwioskę,dwadzieściakilkachat,niechlujnie
rozrzuconychwdolinie,idymyzłąknaokoło.
Wypalająjeszczezeszłorocznątrawęzauważyłkuczer.
Dognaliidącądrogąbabęzkrowami.
Ktotujestuwasstarosta?spytałBojarszynow.