Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JednośladówkadziadkaJózefa
1.
Śniadałśjuż?Pytam,czyśniadałśjuż?Nie?Atotrzebanajpierw
pośniadać,boKarolmaprzyjechaćzPogorzeliskkombajnować.Jak-
byśjużśniadał,byśposzedłprzyczepęzamieść.Czekaj,drapakpod
samąstodołąmasz-powiedziałdziadekJózef,zakładającnagłowę
lekkiszarykapelusz.Byłpocząteksierpniaipocząteklatmilenijnych.
Dziadekposzedłporowerdokońskiejstajni.Jednośladówkazawsze
staławkońskiejstajni,jakbyzapełniająclukępodawnychwierzchow-
cach.ZresztąsłowoDzawsze”przylgnęłodoplecówdziadkaniczym
lekkabiaławapolówkazzawadiackimkołnierzykiem.Dwaguzikipod
szyją,nigdyniesznurowanetenisówki.Spodnie,robocze,barchano-
we,wyblakłygrafitwkolorzeopiłkówżelaza.Materiałjakzmundu-
rulegionistów,marszczonyrytmicznienakolanach,rozmiłowany
wogrodowejmarszrucie.StaryJózefuwielbiałlipcowedefiladyprzez
grządkiogrodu,przezpoletkapomidorówiwybujałepędykarto-
fli.Chodziłwtychspodniachzplamamignijącej,konefkowejwody,
odstałejdeszczówki,wktórejliściepokrzywybrodziłyjakglony,oto-
czonegąbczastąbłonkązepsutejzieleni.Tak…Pamiętamtespodnie…
Toczącespóromiedzęzzastępamistonkowychaniołów,zupadłą
gwardiąkartoflanychszkodników.Znalotemtychchitynowychpan-
cerzydziadekzacieklewalczył,bezosłony,corano,opierwszymświcie
ogrodowegożycia.Wiernie,pochylony,zplecamiciążącymikuziemi,
dzielnyiwytrwały.
Nierazczytałemwtychdziadkowychplecachzawijasysłonecz-
nychlinii,układającesięwzdłużpołudnikówgorącejżniwiarskiej
pory.Lubiłemzwłaszczakoszulkizniebieskimifalami.Morskie,zyg-
zakowateliniepasowałydodziadkowychoczu.Bladawych,obarwie