Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Tak-powiedziałem.-Ijeślisięniemylę,będądalej
wkierunkuSliwenujechać.Aleniemainszejdrogi,jakprzez
mostnaTundży,cotosięzarozjazdemnaMeczkarewoznaj-
duje,skądeśmyprzyjechali.
-Nota-skinąłAsenczo.-Niemajakinaczej.
-Awłaśnie!ImysięnanichnarozjeździenaMeczkare-
wozaczaimyitam…mamcię,ptaszku!
Asenczosięniecozdenerwował,wkońcujestnowy,iwoła:
-TomyjużsięzaCzynweźniemy?
-Anacoczekać?-rzekłem.-Przecieżeśsłyszał,która
godzina.MamydoKowaczitewracaćitampopróżnicysie-
dziećalbotutejcorobić?
-Wróćmyiwypijmyjeszczepobozie-odpowiedziałAsen-
czoirękąwskazałbarak.
-Asenczo!…-mówięijaknaniegoniespojrzę.
-Dobra-mówi.-Jaktak,tosięweźmy.-Inawetsię
taknagleożywiłiwoła-Dalij-woła-bracieGiczo,jedź-
my,jedźmy.Swójinstrumentludowymamtutej-powie-
działisiępogładziłpoopończy,podktórąmapistolet,com
mugodał.
Ijaswójmam,masięrozumieć,takżejesteśmydobrze
uzbrojeni,niebójsię.RuszyliśmywstronęMeczkarewacał-
kiemszybkimkrokiem,Asenczosięraznaczasogląda,czy
wozykoczownikówniejadą,aleoni,oczywista,tamzabawią,
pókisięwszystkiekobietynieokąpią,cotrochupotrwa.Tak
żekiedyśmydorozjazdunaMeczkarewodoszli,któryjesttyl-
kopółgodzinydrogi,potamtychniśladu.Siedliwtrawie,za-
palilipopapierosieizaczęliczekać.Czekamy,czekamy-nikt
niejedzie.WpewnymmomencieAsenczowoła:
-AmożeoniniejadądoSliwenu?MożesięidoDżinowa
zawrócili,czyktoichtamwie,gdziesięzawrócili.
38