Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kobiece,abyjewchłonąć…Zaszumiałamipuszczapieśńdzikątysięcywojsk
królaRamy,coszedłwalczyćzaswąumiłowaną…
Trwałomilczenieijużwyraźnezjejstronyoczekiwanie.
Wreszciespojrzała.
Wyciągnęłarękękumnie.
Musiałemzblednąćstraszliwie,bozapytała:–Miły!czyniewierzyszmi,
żejaciebiekocham?czyniewierzyszsobie,żeumrzemyzachwilęprzytym
ogniu?
–JestemKsiędzem–wyrzekłem,jakbymmówił–jestemzbrodniarzem.
Niewiem,ktowemnie,wbrewmejświadomejwoli,towypowiedział.
–Odwróćsięwaćpan–odrzekłanagle,kombinującwszystko.
Zwróciłemsię,patrzącprzezszparęwdalśnieżną,gdziekurniawaszalała
wpoświetligwiazd.Onaubrałasięmomentalnie,aja,naglepożałowawszy
wszystkiego,chwyciłemjąwobjęcia.
–Ksiądzpamięta,żeprzegraliśmybitwę.Trzebawięcdrugąwygrać…
Takzaiste,trzebadowieśćprzedsobą,żejestświętość.Jawiem,żenieje-
steśduchownymznakazuniczyjego.Słyszałam,żemówiłeśumierającemu:
–żałuj,zuchu,żeopuszczasztęcudnąziemię.–Mówili,żesamdlasiebie
wlesieodprawiałeścodniamszę.Niesłuchałjejniktpróczptaków–iprócz
sumieniatwego.
Otóżjesteśmyjużobojenawyżynach.Umrzyjmywięc.
Chcętylkowyjrzećjeszczenagwiazdy.
–Ija–odrzekłem.
Wyszliśmyzchaty,kotłowałosiępodniebemstraszliwie:chmury,gwiaz-
dy.Naziemizamiećwśródlasuzaorywaładrzewawbruzdy,szalejąc,gwiż-
dżąc–jakobłąkanyTomkow„KróluLirze”.
Wtem,wpadłszytunapolanę,burzazawyła,tańczącjakiśsabatczarow-
nic.
Objąłemwpółmojąnajmilsząipatrzyliśmywświat,mającgopożegnać
zachwilę.
Nagleonamniechwyciłazarękę.
–Patrz!
Zlasuwyszłagromadajeźdźców,pochodniamioświecalisobienaszezna-
kinaśniegu.
–Kozacyzdwomaoficerami.Uciekaćniemożliwe,końranny,amydwoje.
Trzebaogieńzgasić.Niedajmysięwziąćżywcem.Tobajecznykoniec!–
Przylgnęładomychust,zdałosię,żenawieki.
Końniespokojniezarżał.Odpowiedziałymukrzyki.Wskoczyliśmydocha-
ty.Przygasiłemogieńśniegiem,którywkącieleżałniedomarzły.Koniowipysk
ścisnąłemtręzlą,abyrżeniemniezdradzałdokładnienaszegokierunku…
47