Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
K
IEDYOTWIERAMOCZY,onjestprzymnie.
Dotychczastylkorazwidziałambratapłaczącego,tamtego
popołudnia,kiedyoniLutherLeonardpostanowilizjechaćzdachu
naszegodomudobasenu.Lutherowisięudało;Joeyowinieiprzez
wielednimiałamwuszachjegołkanie,kiedywiłsięnapatio.
Aleterazpłaczepocichu.
Takmiprzykromówi.Maochrypłygłosiwyglądanachorego,
jestbladyiroztrzęsiony.Nadjegolewymokiemwidzęszwy.Prawą
rękętrzymanatemblaku.
Myślałam,żebyłeśpijanywyjaśniam.Myślałam,żebyłeś
poprostupijany.
CiemneoczyJoeyaszukająmojejtwarzy.
Narozrabiałem.Okropnienarozrabiałem,Emmy.
Dziewczynymająfiołanapunkcietychjegociemnychoczu.Albo
miały.Zanimzacząłsprawiaćproblemy.
„JoeyWardbyłkiedyśfajny”,powiedziałajakaśdziewczyna
włazienceHeywoodHighwzeszłymroku.Niewiedziała,żebyłam
wkabinie.Czasamisiedziałamtamdłużej,niżtokonieczne,poprostu
żebymiećtrochęspokoju.Trudnorobićtobezprzerwy.Udawać.
„Alejużniejest”,odpowiedziałainnadziewczyna.„Teraztotylko
kolejnyżałosnyćpun”.
Rozpłakałamsięwtejkabinie,bowiedziałam,żeJoeytoktoś
więcej.ToJoeynauczyłmniejeździćnarowerze,bonasirodziceprzez
całyczaspracowali.Joeypozwalał,żebymgodzinamiczytała
munagłoswnamiociezprześcieradełwnorzeojca,choćjużdawno
powinienmniezostawićdlakolegówjakwiększośćstarszego
rodzeństwa.Onnauczyłmnierobićjajecznicęipozwalał,bym
siedziaławjegopokojunapoddaszu,kiedyrysował.