Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siętakniewierć,Jacusiu,natymkrześle,widzę,żesię
trochęśpieszysz.Zdajesię,żetynietylkowpadłeśjak
poogień,alejeszczejakśliwkawkompotzaśmiałasię
cichosąsiadka,kierującsiędolodówki.
Jackaogarnęłoprzerażenie,żepaniKlementynazechce
wyjaśnićmuszczegółowokolejneprzysłowie,aleona
naszczęścieujęłatokrótko.
Mówimy,żektośwpadłjakśliwkawkompot,gdy
znalazłsięwjakiejśniespodziewanejiniekorzystnejdla
siebiesytuacji.Czylicośtakiego,jaktyterazumnie,
otcozakończyłaiuśmiechnęłasięłobuzersko.
ZanimJacekzdążyłcokolwiekodpowiedzieć,pani
Klementynawręczyłamujajko.Potemodprowadziła
gododrzwiichoćprzeciągrozwiewałjejwłosy,wołała
jeszczezachłopcem,gdybyłjużnaschodach:
Anieśje,Jacusiu,ostrożnieipatrzdobrzepodnogi!
PochwiliJacekkładłjużjajkonakuchennymstole,tuż
obokcukru,masłaimiskizmąką.
No,ciebiepocośposłać!ofuknęłagomama.Coś
tyrobiłtyleczasuutejczarującejstaruszki?
Och,mamo,wpadłemjakwkompotpoogień
wyjaśniłJacek.
Mamaspojrzałanasyna,aoczyzrobiłyjejsięokrągłe
zezdumienia.
Tylkoniekażmitegotłumaczyć,bojużitakjestem
spóźniony.Chłopakiczekajądorzucił,poczymchwycił
piłkęiwybiegłzdomu,amijającdrzwisąsiadki,znacznie
przyśpieszyłkroku.