Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chłopakwyszarpnąłzkieszeniswojąstrzykawkę.Nosiłaśladyczęstegoużywania,a
jednorazowaigłasłużyłajużzpewnościąkilkadziesiątrazy.Aletowszystkobyłodlaniego
bezznaczenia.Płynkoloruherbatyzwolnaprzepływałzjednejstrzykawkidodrugiej.
Dokładnietyle,zaileklientzapłacił.Zgóry.Handlarzbyłprzezorny.
Zarazhuknęwkanałzamruczałchłopak.Drżącymirękamirozpinałrękawkoszuli,
podciągałwyżej.Zaraz…
Ropiejezauważyłtamten,patrzącnajegoskórę.Jużniemagdzieżgać.
Fachowotosięnazywa:przewlekłestwardnieniowezapalenieżyłodparłchłopak.
Niemaszpsychedryny?
Handlarzuśmiechnąłsiępogardliwie.
Dlatakiegognojka,jakty?Jedengramkosztujetysiąctrzysta.Gotujsobiezupę,pić
możnalitrami.
Rzygammakiwarą.Kiedyśmogłem,teraznie.Chłopaknaglerozgadałsię,
nkompot”zacząłdziałać.Jakwziąłempierwszyraz…
Nieobchodzimnie!syknąłhandlarz;omiatającwciążwzrokiemciemnepodwórze.
Spływajstąd.
Jutrobędziesz?
Chyba.No,urywajsię,żywo!
Najutrojeszczepieniądzemyślałchłopak,idącpotemBednarskąwdół.Od
śniadaniawbarzemlecznymniemiałnicwustach,aleniechciałjeść.Głód,tenzwykły,nz
żołądka”,niebyłstraszny,dawałsięoszukaćpapierosem,snem.Zatotamten…Wstrząsnął
się,niechciałterazmyśleć,cobędziezakilkagodzin.Policzyłwmyślibanknoty,ukrytew
ubraniu.Handlarzwczarnejkurtcenienależałdonajdroższych,brałzajedencentymetr
nkompotu”tylkodwieściepięćdziesiąt.Inniżądalitrzysta,nawetczterysta.
Więctak.Pieniędzystarczyjeszczenajutroprzedpołudnieminawieczór.Co
potem?…Ajeżelinieznajdziesiędrugatakaokazja,jakzstarąwpodwórzuNowego
Światu?Corobić?Kumpleniedadząpomyślałtrzeźwo.Wichśrodowiskuczęstorodziła
sięwrogośćwobectych,którzyzdobylinarkotyk,którzymielipieniądze,biżuterię,
cokolwiek,coprzedstawiałowartośćmaterialnąidałosięsprzedać.Ktonieoddałpożyczonej
forsy,bywałbitydonieprzytomności.Chłopakwiedział,żenajlepszyprzyjaciel,kiedyjest
nnagłodzie”,możewpaśćwszał,połamaćwszystkowmieszkaniu,uderzyć,nawetzabić.
Takzdarzyłosięraznajegooczachiniepotrafiłzapomnieć.
Matkajużniedaciągnąłleniwierozważanianadprzyszłością,któradlaniegodzieliła
sięnaokresypomiędzyjednymadrugimnćpaniem”.Tylkotobyłoważne,resztanieliczyła
się.Zdomumimowszystkobałsięwynieśćcenniejszeprzedmiotynasprzedaż.Mogła
zauważyćiwypędzić,jużtozrobiła,kiedyzapaskudziłgarnekgotującmakiwarę.Prawda,że
smródbyłokropny,sąsiedzisięzlecieli,zaczęliwydziwiać.Włóczyłsiępotemparę
tygodnipomieście,wreszciespotkałagonaulicy,pozwoliławrócić.Jakibyłtenichdom,to
był,jednakmiałwnimschronienieprzedzimnem,łóżko,czystąkoszulę.
Alematkapieniędzynieda.Każeiśćdoroboty.Jużniemiałsiłdopracy;niewiedziała
otym,bozawszebyłchudyiwątły.Potrzechlatachnćpania”ważyłtyle,iledziecko.Pocił
się,ręcesiętrzęsły,niemógłspać,dokuczałybólemięśniigłowy.Zżerałciągłyniepokój.
Zaprowadziłagokiedyśdolekarzawrejonie.Zobaczyłstrupynaskórzeprzyżyłach,
nakrzyczał,nawymyślałodnarkomanów.Zapisałrelaniumimruczałcośoopóźnionym
rozwojupsychicznym,ozmianieosobowościitakietam…Matkaniewieleztegozrozumiała.
Wdomukazaładużojeść;powinienutyć,tonabierzesiłibędziemógłpracować.Patrzyłna
niązimnymioczami,małogoobchodziła.
PrzysiadłnamurkuniedalekobrzeguWisły;złoteświatłalatarniodbijałysięwwodzie.
Przebiegałmyśląsklepy,doktórychnajłatwiejsięwłamać.
3