Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JanSiwmir:ŻABEŁTROJAŃSKIRW2010
CzęśćI:Śmiertelnadawkapoezji
rosnąnałąceifruwająmotylki,tojeszczeniepoezja.Iniemaznaczenia,jakbyło
naprawdę.Czasemtrzebadokonaćselekcjimateriałuserwowanegoczytelnikowi.
Kiedyodrzuciłemto,cojużmocnozostałowyeksploatowanewpoezji,tełąkii
wplataniewewłosy,zostałotylkonajważniejsze–ulotnachwila,gdywrazzwiosną
budzisiędożyciaimiłościwszystko,cożyje.Popracujjeszczenadwłasnym
językiem,którymchceszopisywaćrzeczywistość...
–Aleterazcałośćbrzmitak,jakbymniejatopisała!No...dobrze,spróbuję.–
Rezygnacjawgłosiestarszejkobietyświadczyła,żetakichrozmówodbyłosięjuż
kilkainiewieleznichwynikało.
–Terazmożety,Stan?
–Nie,nie,janadziśniczegonowegonienapisałem.Dopracujętenwierszo
puszczy.
–Aty,George?Widzimysiędopieroporazdrugi,alemożepochwaliszsię
czymś.
–Inieprzejmujsię–Stanznowusięwtrącił–Stevedokonazgrabnychcięć
swoimskalpelemiwtedybędzieszwiedział,wjakimkierunkupodążać.Nasteżnie
oszczędza,aleprzecieżotochodzi,żebyśmylepiejpisali.
pusteoczylalkiwzadumie
liszajprzestrzeni
szukaszkwiatu
bywzrokswójzatrzymać
adotykasz
brudnychkorzeni
–Cóż–odezwałsiępochwilimilczeniaSteve,wnikliwiewpatrującsięwtekst
–wtymmomenciedyskusjęnatematutworunależałobyprzenieśćnazupełnienową
płaszczyznę.Możemysięztreściązgadzaćlubnie,leczwkwestiiformyautor
9