Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mamo,czyAsiamożedzisiajdonasprzyjść
poszkole?
Odsunęłamkomórkęoduchaispojrzałamnagodzinę.
Byłapra​wieczter​na​sta.
Jużskoń​czy​ły​ścielek​cje?
Niepa​mię​taszmo​jegoplanu?
Niepamiętałamwieluinnychrzeczy,owiele
ważniejszychniżplanlekcjimojejcórkialbokrzyżówka
dlaojca.Niepamiętałamnaprzykład,kiedyostatniosię
niebałam,żemojeżycierozsypiesięnakawałki,ajanie
damradygopo​skle​jać.
Tojak,może?
Niemia​łamnicnaobiad.
Oczy​wi​ście,ko​cha​nie.
Superucieszyłasięmojacórka.Tobędziemy
zapięt​na​ściemi​nut.
Uznałam,żenajprościejzrobićspaghettizjakimś
sosemzwarzyw,boniewiedziałam,czykoleżankaMiśki
jadamięso.Jużsięnauczyłam,żetrzebapytaćiżeczasy
mojegodzieciństwa,kiedyszłosiędoznajomych
idostawałodojedzeniato,coresztarodziny,zmięsem,
laktoząicukrem,czasemnawetwjednejpotrawie,
bezpowrotnieminęły.Wygrzebałamzdolnejszuflady
wlodówceprzywiędłepaprykęicukinię,nablacie
znalazłamtrzypomidoryiuznałam,żedorzucęjeszcze
mar​chewkę.
Niepotrzebniesięmartwiłam,boAsiawyglądała
nadziewczynę,któramogłabyrozszarpaćipożreć
zająca,ajeszczewcześniejgoupolować.Byłaubrana
wczarnąbluzę,wpodobnymkolorzemiaławłosy,usta
ipaznokcie,aliczbakolczyków,którewidziałam,
sprawiała,żewolałamniemyślećotych,którychniebyło
widać.Aleuśmiechnęłasięnamójwidokiniemiała