Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział8
Nawetniepłakałam.Poprostumiałamwrażenie,jakbym
zastygławśrodku.
NieodebrałamtelefonuodJankowskiej.Nie
planowałamjużwięcejodbieraćodniejtelefonów.Nie
byłamwstaniesobiewyobrazić,żeprowadzę
dochodzeniewsprawieśmiercijejmęża,który–wszyst-
konatowskazywało–popełniłsamobójstwo.Takjakmój
mąż.
ŚmierćMarcinatobyłcios.Wiem,żetobanał,alenie
chcemisięszukaćlepszychokreśleń.Zniszczyłżycie
mojeiMiśki.Schowałyśmysiędoczarnejjamy
izaczęłyśmylizaćrany.Zanimdotejjamyzdążyłwpaść
jakikolwiekpromyksłońca(przepraszamzatebanały,
samesięnasuwają),dostałamdrugicios.Dowiedziałam
się,żeMarcinmniezdradzał.Niewykluczone,żewtedy,
tamtejnocy,jechałwłaśniedokochanki.
Potemtakochankawładowałasiędonaszegoświata
zbutamii–nimzorientowałamsię,kimjest
–zaprzyjaźniłasięzmojącórkąipolubiłazmoimojcem.
Późniejnaraziłanaszeżycie,anastępniejeuratowała.Ito
byłojużwwystarczającymstopniupopieprzone.Nie
potrzebowałamkolejnychciosów.
Noiwłaśniesiędowiedziałam,żeMarcinbyłzemną
taknieszczęśliwy,żepopełniłsamobójstwo.
Mójświatznowusięrozpadł,jakstrąconezestołu
pudełkopuzzli,którektośdopierocozacząłukładać.Nie
miałampomysłu,jakjepozbierać.Niemiałamteżsiły.
Siedziałamtakigapiłamsięwbajkowykrajobraz
zaoknem,dopókiniezadzwoniłtelefon.
Twójświatsięwali,alejakmaszdzieci,zawsze
odbierasz,kiedydzwonią.Prosteiniewymaga
komentarza.