Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
isporychrozmiarówstaw.Alejkawyłożonabyłażwirem,
dlategoRenacieniebyłozbytwygodnieiśćwklapkach
nakoturnach,alenienarzekała,tylkouważniestawiała
nogi.Idąc,wdychałaaromatlatazapachtrawy
ipolnychkwiatów,wońkrzewówidrzew.Wzaroślach
zagajnikazauważyłabłyszczącąpodświetloną
promieniamipopołudniowegosłońcazielonkawątaflę
wody.Łagodnywiatrmarszczyłjejgładkąpowierzchnię.
Stawbyłstosunkowoduży,przygotowanydopływania
kajakami,aleprzedewszystkimmiałonbyćswoistą
enklawądlamiłośnikówwędkarstwa.Zarybieniemzajął
sięjużpoprzednikWoźniaka,ajedynymirybamibyły
pstrągi.Amatorzywędkowaniamoglijełowićbezkarty
wędkarskiej.
Wwodnątońwdzierałasięsporychrozmiarów
drewnianakładka,tworzącmałemolo.Zbudowanodla
wędkarzy,alepomyślanorównieżotychwczasowiczach,
którzylubiątylkosiedziećnadwodąiniekoniecznie
wędkować,dlategowstawionodlanichdodatkowodwie
wygodnedrewnianeławki.Najednejznichleżałokilka
wędekipudełkozprzynętą.
Renatausiadłajednaknienaławce,tylkonakładce.
Ściągnęłaklapki,podkasałapareoispuściłanogi.
Zamknęłaoczy.
Janusiadłobokniej.Chwilęmilczeli,zasłuchani
wmelodięodgłosówleśnejspołeczności.Śpiewptaków,
brzęczeniemuchikomarówzlewałysięzesobą,tworząc
swoistąpolifoniędźwięków.Woddalidwieżabygłośno
kumkały,sprzeczającsięzesobą,aodstronydrzew
dolatywałoćwierkaniejakiegośptaka.Pluskwodysprawił,
żeRenatasięocknęła.Otworzyłaoczy.Topstrąg
przepłynąłobok,nieświadomyniebezpieczeństwa,boJan
wziąłdorękiwędkęzzamiaremzłapaniaczegoś
nakolację.
Janek,niezabijajmitutajżadnejryby.Jesttakcicho
ispokojnie,żeczłowiekczujesięjakwraju.Niechinne
stworzeniateżtegozakosztują.Nieprofanujtego
miejsca.
Dostosujęsiędopaniżyczeń.Mówiącto,odłożył