Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mattzpewnościąbyzniejniekpił,więcmoże
chodzićtylkoojedno...
–Chceszczegośodemnie?–Spojrzałamuprosto
woczy.–Możeszśmiałopoprosić.Niemusiszmnie
zmiękczaćkomplementami.Dziękitobiemieszkam
wwymarzonymmiejscunaBrooklynie,apozatym
znamysięodzawsze,więcnapewnonieodmówię.
–Kolejnyprzywilejkamienicznika?–Delikatnie
odstawiłkotanapodłogę.–Chybaniepowinnaś
mitegomówić.Możepoproszę,żebyśmydopisaliten
punktwumowienajmu?
Czyonzniąflirtuje?
Zatkałoją.
Zawszewiedziała,jaksięmająsprawymiędzynią
aMattem,anagleznalazłasięnaniepewnymgruncie.
Oczywiście,żenieflirtuje.Nigdytegonierobili.
Zresztąonaniemapojęcia,jaksiętorobi.
Madziesięcioletniedoświadczeniewtym,jak
odstraszaćodsiebiemężczyzn,anieichzachęcać.
ZresztąMattniebyłbyniązainteresowany.Niejest
wystarczającowyrafinowanaanidostatecznie
doświadczona.
Powinnapowiedziećcośzabawnego,cośwkonwencji
żartobliwegoprzekomarzaniasię,alewgłowiemiała
pustkę.
–Tobyłkomplement,Frankie–wyjaśniłspokojnie
Matt.–Niemusiszdoszukiwaćsiępodtekstów
iukrytychintencji.Podziękujiniezastanawiajsięnad
tym.
Komplement?
Aledlaczego?Nigdyniemówiłjejkomplementów.