Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miejsca,wktórychsięłączyły.Wyczuwałanierównościisęki.
Niechciałatejmyślidopuścićdosiebie,broniłasięprzedniązcałą
mocą,wyrzucałapreczzumysłu.Aleonanatręt-na,jedynalogiczna,
ustawiczniewracała...Wracała...Zrozumiała,żeznajdujesięw
trumnie.
Zimnypotuperliłjejczoło.Kiedyś,gdyjejmówiono,iżpotmoże
byćzimny,niepotrafiłategopojąć.Ateraztakiwłaśniewypłynąłz
każdegoporujejskóry,ściekałwzdłużpoliczkówlodowatymi
strużkami.
„–Azatemtakwyglądaśmierć?Boże!”
Zastanawiałasiędokądtrafiła.Ciemnośćicisza.Nie,toniebyło
niebo.Wniebiejestpięknieijasno.Zatempiekło?
Amożeczyściec?Nie,niepiekłoinieczyściec.Przecieżczuła
ciało!Miałaciało!Oddychała–toprawda,żeztrudem,aleprzecież
oddychała.Azatem?...Zatemżyła.Booddechtożycie.Bezgłośnie
poruszaławargami,proszącBogaozmiłowanie.Teraznareszcie
wszystkobyłojasneioczywiste.Pogrzebanojążywcem!Załkała
przejętagroząibólem.Zaskomliłaniczympies.
„–Och!Tylkonieto!Nieto!Jezus,Maria,Józef,ratujciemnie!”
Uzmysłowiłasobie,iżmusi–choćbynakilkachwil–zdusićw
sobiestrach,byzastanowićsięnadsytuacjąiuporządkowaćmyśli.
„–Tak,jestemwtrumnie.Leczgdziesięonaznajduje?Jeśliw
ziemnymgrobie,tokoniec.Todługieminutykonania,gdydoostatka
wyczerpiesiępowietrzewewnętrzuskrzyni...Amoże...Możejednak
nie?Kiedyśprosiła,byjąpochowaćwpodziemiachFary...”
Zogromnymtrudem,zewzględunaciasnotę,obróciłasięnabok,a
potemnabrzuch.Uniosłanałokciachikolanach,prącgrzbietem
zgiętymwpałąk,prączcałejmocynaniego.Potwornystrachdodawał
jejsił.Bolałkręgosłup,aleniezważałanato,prąciprącbezustannie.
Daremnejednakbyłyjejwysiłki.Deski,świeże,mocne,żywiczne
deskizaskrzypiałytylko,leczniemiałyzamiaruodskoczyćiwypuścić
jązpułapki.Czasjakiśleżałanabrzuchuciężkodysząciodzyskując
siły.
Pełnadeterminacjiniemiałazamiarudaćzawgraną,zarazpo
pierwszejnieudanejpróbie.
„–Jeśliziemiaprzygniatawieko,totylkosięzmęczę,anicnie