Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sen
Niebozasnułyciężkie,burzowechmury.Cieńzaległnatrawie,
pokrywającdrobnebiałekwiatkibrudnąszarością.Olbrzymiesosny
trzęsłysiępodnaporemsilnegowiatru,niczympokutującezakonnice,
korzącesiępodciężaremswoichgrzechów.Wokółniebyłonikogo;
wietrznąciszęwypełniałyjedyniejękikorondumnychdrzewitrzask
suchychliścipodstopami.Szłaszybko,nieżyczliwegałęziepokutnic
razporazwymierzałyjejciosywtwarziramiona.Oddechzdawałsię
ciążyćniczymkamieńuszyi.Gdzieśniedalekozagrzmiało.Była
wyczerpana,amimotobiegłacorazszybciej,depczącniemiłosiernie
zeschłeliście.Piskliwe,duszącejękiumarłychodbijałysięechemwjej
głowie.Wybiegłanapustąprzestrzeńiwtymmomenciepiorun,który
przeszyłciężkieszareniebo,rozdzierającjenapół,namoment
oślepił.Wjegoblaskudostrzegłazarysbudowliwielkiej,
majestatycznejicałkowicieczarnej.
Dom.Ponurabryłaukształtowanazcegieł,zaprawyicieni.Las
drzew,tańczącychwokoło,śmiejącychsięszyderczobezgłośnym
echem.Żelaznabrama,októrąuderzałybezlitośniemokregałęzie.
Późnajesieńiołowianeniebo.Błyskawice.Dom.
Wszystkozniknęło.
***
Niedomknięteoknostukałowokiennicę.Byłowpółdoczwartej
nadranem.Albownocy,zależnieodpunktuwidzenia.Klaudiawstała
ipośpiesznieprzymknęłaniesforneszyby,poczymzapaliłalampkę.
Dzisiajjużniezaśnie.Wiedziałaotym,działosiętakzawsze,gdy
pojawiałsiętensen.Byłatymrozzłoszczona.Ostatnioniezwyklełatwo