Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wpadaławirytację,zwłaszczaponagłymprzebudzeniu,gdy
nazewnątrzwciążpanowałmrok,apokójprzenikałoprzeraźliwe
zimno.Którytojużraz?Odkilkumiesięcynocaminawiedzałająwizja
dworuzogrodem.Ogromnego,przypominającegoraczejpałacniżdom
prywatny.Częstośniła,iżbiegniewjegokierunku,takjaktejnocy.
Czasamipadałdeszcz,czasemniebonadnimzasnuwałajedyniegruba
warstwachmur.Zawszejednakbyłoponuroizimno.Izawszebyła
tojesień.Niejednokrotniepodchodziłatylkodobramy,przybliżała
twarzdozimnychprętówiobserwowałabudynek,niemalcałkowicie
zasłoniętyścianądrzew.Zawszebudziłwniejdziwneuczucielęku
iekscytacji,pomieszanychztęsknotą.Zaczym?
Niewiedziała.Dotychczassięnadtymniezastanawiała.Sny
pojawiałysięcokilkatygodni,alewświetledniaichwspomnienie
rozpływałosięwnatłokuobowiązkówistrumieniuzwanegoprzez
niektórychmądrychludzicodziennością.Terazjednaknawiedzał
jązwiększączęstotliwością,snybyłyteżdłuższeiniedawałyosobie
takszybkozapomnieć.Klaudiaotrząsnęłasięzzamyśleniairoztarła
zziębniętedłonie.Przesiedziałanaparapecieprzynajmniejpółgodziny.
Podeszładokaloryferaiodkręciłazawórnamaksimum.Wyobrażała
sobieprzytym,iżrozpalaogieńwkominku.Wesołobuzującyogień,
któregociepłyblaskrozświetliłbynawetnajsmutniejszepomieszczenie.
Bardzochciałabymiećswójkominek.Iwłasnydom.Tenrodzinny,
znajdującysięczterykilometryodjejmieszkania,opuściłatrzylata
temu.Bardzokochałatamtomiejsce–schludnybiałydomekpomiędzy
dziesiątkamijemupodobnych.Wnimczułaprzywiązanieimiłość,
ajednakpodjęładecyzję,byzamieszkaćsama.Wtamtymdomuczuła
sięzbytdobrze,jakbytkwiławniekończącymsiępaśmieniedziel
iwakacji,atymczasempotrzebowałatejwewnętrznejpresji
isamokontroli,abynierozleniwićsięnadobre.Wewłasnym
mieszkaniusprzątała,prała,prasowała,robiłazakupy,gotowała
izmywała–kompleksowyzestawobowiązkówdomowych,podczas