Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
twójbratiktośzrestauracji,bydostarczyćkolację
odezwałsię,patrzącnamnieznaddrucianychoprawek
okularów.
Nieznoszęwnimtegonawyku.
Cholera,jakktośmawyleczyćwadęwzroku,robiąccoś
takiego?Wielerazymutopowtarzałem,aleto,
comówiliśmyTysonlubja,onjakzwyklepuszczałmimo
uszu.Zawszemyślałwyłącznieotejpieprzonejrestauracji
ioGrecie,którakrążyławokółniegojaksępwokół
padliny.Ciekawe,kiedynasztatuśsprowadzidodomu
macochęniewielestarsząodemnie.Dobrze,żeniedługo
wyjeżdżamynauczelnieiniebędziemymusielioglądać
tegogówna.Zebrałemwsobieresztkępokładów
samokontroliizuśmiechemnaustachprzytaknąłem,
bypochwiliwyciągnąćzszafkitalerzeisztućce.
Zaniosłemwszystkodojadalniizostawiłemgosamego.
Widziałem,jaktrudnomuuwierzyćwto,żenie
wywołałemkolejnejkłótni.Lubiłem,gdyniespodziewał
siętego,cozamierzałem;chciałem,bybyłniepewny.
Sprawiałomitochorąsatysfakcję,nawetjeślimiałobyć
topierdolonenakryciestołu.
Kiedyśuwielbiałemgoprowokować,patrzeć,jakdaleko
jestwstaniesięposunąć,bybronićswoichracji.Niestety
odkryłempóźniej,żeTysonobrywałzamnieimoje
zachowanie,boojciecwymagałodniego,bynamnie
wpłynął.Odtamtegoczasustałemsięinny.Byłem
napozórgrzeczny,uczynny,miłyifrajerowatydogranic
możliwości.TylkoTysonwiedział,żewśrodkuskrywam
drzemiąceemocje.Podmaskąpozornejuprzejmości
czaiłysięfałszimrok,któreumiałemzachowaćdlasiebie