Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakprofesjonalista.Uważałem,żedziękitemujestem
bardziejniebezpiecznyniżTyson,ponimkażdywidział
odrazu,jakijest,alejazmieniałemsięniczymkameleon.
***
MusiałempogadaćzTysonem.Powczorajszejkolacjibez
słowazniknąłwswoimpokoju,niedającmimożliwości
narozmowę.Jużdawnonauczyłemsię,żewtakich
momentachtrzebazostawićgosamego.Prośbami
niczegosięniewskóra.Tysontokawałzatwardziałego
skurczybykazawziętegodogranicmożliwości.Pragnąłem
zobaczyćsięznim,zanimwyjadę.
Niezdążyłemmupowiedzieć,żedzwoniłamatka
zprośbąoodwiedziny.
Wiedziałem,żezostawiłanaszojcemiwsumienie
chciałamiećznamidoczynieniaprzezcałenasze
dzieciństwo,jajednakniepotrafiłemjejodmówić.Czy
tochore,żepotrzebowałemmiećmatkęchociaż
natekrótkiechwile?DlaTysonatobyłozłe,niepogodził
sięztym,żeodwiedzam.Odrozwoduonuparcie
twierdził,żenienawidzijejcałymserceminiezamierza
miećzniąnicwspólnego.
Bezpukaniawszedłemdojegosypialni,kurwa,kiedy
jasięnauczę?pomyślałem,gdyznowuzastałem
gowkrępującejsytuacji.
Blondynkaklękałamiędzyjegonogami,aTysonsiedział
nałóżkuzodchylonągłową.Jednąrękątrzymałlaskę
zawłosy,bybrałajegokutasanajgłębiej,jaksięda.Ten
widokspowodował,żemnierównieżzachciałosię
pieprzyć.Nierazdzieliliśmysiędziewczynami,ale