Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ramieniu.Zadrżała.–Niejestcizimno?Niemasz
zesobąjakiegośszala?
–Nie,niejestmizimno–uspokoiłago.–Poprostu
jestembardzopodekscytowana.
Terazmógłjużspokojniechłonąćwzrokiemwidok.
Światłoświecyzdawałosięjeszczebardziejwydobywać
nawierzchdelikatnepięknojejtwarzy.Czarnerzęsy
rzucałydługiecienienawystającekościpoliczkowe.
Wyglądałaeterycznie,niczympięknyduchzinnej
epoki.Giovanniwziąłdorąkkartędań,którąprzyniósł
kelner.Usiłowałstudiowaćmenu,lecznieumiałsię
skoncentrować.
–Napewnobyłeśtujużwcześniej–odezwałasię
Emily.–Copolecasz?
–Właściwiewszystko.Anacomaszochotę?
Pominucieodłożyłakartędań.
–Jużpodjęłamdecyzję–oświadczyłazuśmiechem.
–Abrzmionanastępująco:złóżzamówieniewimieniu
nasobojga.Ufamtwojemusmakowi.
Kelner,jakbyczytającwmyślachgości,odrazu
pojawiłsięprzyichstoliku.Giovannizamówiłwino,
podczasgdyEmilywyglądałaprzezokno,bębniąc
palcamioblatstołuwrytmznanejmelodii,którą
wygrywałpianista.DostrzegłazaoknemSchody
HiszpańskieidachyzabytkowychbudynkówRzymu.
Giovannimiałrację,samanigdynietrafiłaby
wtoczarującemiejsce.Srebrnegwiazdyzaczęły
migotaćnaciemniejącymnocnymniebie,pianista
rozpocząłgraćkolejnąromantycznąmelodię,światła
świectworzyłyintymnąatmosferę.Emilymiała
wrażenie,żezostałateleportowanadojakiejśmagicznej