Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Julia
MOJEOCZYchwilęprzyzwyczajałysiędociemnegownętrza.
Zamknęlimniewjakiejśsuterenie.Wrogustałozjedzoneprzezmole
łóżkopoloweiwiadro.Odbetonowejpodłogibiłoprzenikliwezimno.
Wciasnympomieszczeniuśmierdziałojeszczegorzejniżnakorytarzu.
Małeokienkopodsufitemwpuszczałonikłysnopświatła,którypadał
naobdrapane,wilgotneściany.Poprawymrogupomieszczenia
wspinałsięokropnygrzyb.
Stanęłamtyłemdodrzwiichwyciłamwdłonieklamkę.Mięśniak
nawetniebyłuprzejmymnierozkuć.Jakbymmiałajakiekolwiek
szansestąduciec.Szarpałamsiękilkaminut,jęczączwysiłku.
Namoimkarkupojawiłsięlepki,nieprzyjemnypot.Wkońcu
straciłamcierpliwość,zaczęłamkopaćdrzwiiwydzieraćsię
wniebogłosy,żebymniewypuścili.Pokilkudziesięciuminutach
dyszałamzezmęczenia,włosyprzylepiłymisiędomokregoodpotu
czoła.Zachrypniętaipokonana,usiadłamnałóżkuizaczęłampociągać
nosem,alełzynieleciały.Rzadkopłakałam.Zachowałamspokój,
kiedydyrektorliceumprzerwałlekcjęipoprosiłmnienakorytarz,
anastępnieoznajmiłmizgrobowąminą,żemójojcieczostał
aresztowany,iprzedstawiłmipaniązopiekispołecznej.Wtedybyłam
wstaniejedyniezaciskaćzębyzezłościnaojcazato,wcosię
wpakował.Niepłakałamrównież,kiedynaszamatkaoznajmiłanam,
żesięzakochałaiwyprowadzasięwgóry.Miałamwtedyjedenaście
lat.Potrafiłamjedyniepokazaćjej,jakbardzorównieżmam
wpoważaniu.Zatrzasnęłamjejdrzwiprzednosemiwłączyłam