Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wiadomość.Natychmiastpoważniejeizerkaporozumiewawczo
naWaldka.Tengasipapierosawpopielniczceiwstajezleżaka.Idzie
dodomuztelefonemprzyłożonymdoucha.
Gdzieśponadtymsłonecznympopołudniemtrwamroczniejsza
rozgrywka.JejzasadyznajątylkoWaldekiArtur.
Klarawyrzucakaczkępozabrodzikiwoła:
Tata,tata!
WtedyArturodwracawzrokodWaldkaipuszczacórce
obezwładniającyuśmiech.Klaraklaszczeichlapietatęjeszcze
mocniej.Arturwyciągazbrodzika.Małamajtazamaszyście
nóżkami,alenieprotestuje.Gdybymjazrobiłajejcośtakiego
wśrodkunajlepszejzabawy,usłyszałabymprzeraźliwypisk,który
pochwiliobróciłbysięwbezkresnąrozpacz,aleArturtoArtur.Jego
urokdziałanakażdego.Nawetnanasząrocznącórkę.Klaraprzybiega
domnieroześmiana.Okrywamręcznikiemiwciągamnakolana.
Jestcośujmującegowjejmałym,pełnymenergiiciałku.
Zakażdymrazem,gdytulędosiebie,odczuwamulgę,jakbytu,przy
mniebyłojejwłaściwemiejsce.Onachybateżtotakodbiera,traktuje
mniejakbezpiecznąprzystań,zktórejmanajlepszywidok
naotoczenie.Wciążobserwujetatę,którysiadawłaśnienależaku
iwyciągazkieszenismartfon.Gdzieśdzwoni.Przewracamoczami.
Znowuinteresy.Nieprzejmowałabymsiętymtakbardzo,gdybynie
topodłeprzeczucie,żegdzieśzakulisamitegosobotniegopopołudnia
dziejesięcośniedobrego.
Jegozapewnieniaotym,żeponarodzinachKlarynaszeżycie
zwolni,byłymrzonką.Miałprzejśćnalegalnądziałalność,jednak
wciążpracujewpodziemiu.Myślę,żechodziopieniądze.Artur
toidealista,aledochodyzawszebyłydlaniegobardzoważne.Wczoraj
wieczoremwnaszejsypialni,podłóżkiemznalazłamwalizkę
wypchanąpieniędzmi.Możeniedokońcawypchanąbardziej
wyłożonąplikamidwustuzłotówek.Trzyrzędy,pięćkolumn,sto