Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Claudia
Koniecprzedstawienia!UsłyszałamjeszczekrzykWesa,kiedy
zatrzaskiwałysięzamnądrzwi.
Wykorzystałammoment,gdywszyscyspojrzelinaniego,
iwyśliznęłamsięzbudynkuniezauważona.Czysiębałamtego
wymuskanegoosiłka?Nie.Działałnamnieraczejodpychająco,
aciało,któretakeksponował,napewnoniemiałoniczegowspólnego
zsiłą.Napierwszyrzutokabyłowidać,żejestmocnywgębie.Itylko
wtym.Trafiłnanieodpowiedniązawodniczkę.Możeinnepiszczałyby
najegowidokalbouciekaływpopłochu,alenieja.Nieja.
Widywałamjużbandę,przyjeżdżałatrzyrazywtygodniuirobiła
wokółsiebiesporohałasuizamieszania.Zwyklepoprostu
przechodziłamobok,niezwracającnasiebieuwagi.Dziśpoprostu
miałampecha.
Ponowniezałożyłamsłuchawkinauszyiposzłamdodomu.Wkrótce
rozpoczynałasięmojazmianawpracy,amójszefnienawidził
spóźnialskich.Pozamną.Mniezawszepobłażał.
Rzuciłamtorbęwkątiposzłamdołazienki,odświeżyćsięiprzebrać
wswójcholernyuniform.Musiałamprzygotowywaćsięwdomu,
ponieważprzebierającsięnatyłachniewielkiejkawiarni,nieczułam
siękomfortowo.Byłotojednoztychmiejsc,wktórychbiegnące
dobiurkorposzczurykupowałykawęnawynos,nerwowostukając
palcamiwladę,próbującwtensposóbmniepopędzić.Nielubiłam
ludzi,akażdegodniamiałamdoczynieniazsetkami,oilenie
tysiącami.
Zdarzalisięteżtacy,którzychętnieucięlibysobiepogawędkę,nie