Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.Powrótdodomu
WybrzeżeAdriatykuwyglądałoprzepięknie.Morzebyłospokojne,
słońcechyliłosiękuzachodowi,apiasekskrzyłsięjakświeżyśnieg.
Woddalimożnabyłoujrzećrybackiełodzieiluksusowejachty
należącenietylkodolokalnychbiznesmenów,aletakżedotych,
którzywokolicyposiadaliswojeletnierezydencje.Latemtomiejsce
wyglądałosielankowo,abłękitneniebocieszyłooczyniemalkażdego
dnia.
MarcoAntonellizatrzymałswojeluksusoweporschenapodjeździe
hoteluMarina.Omaływłosniezgubiłpodwozianabetonowejdrodze
prowadzącejdobudynku.Usłanabyłabowiemgłębokimidziurami,
agdzieniegdziewystawałynawetdrutyzbrojeniowe.
Totutaj?zapytałaztrwogąEva,patrzącnabudynekhotelu,
któryprezentowałsięniewielelepiejniżdrogadoniegoprowadząca.
Tak,tomójostatninabytek.Wiem,żewyglądapaskudnie,ale
liczę,tyzrobiszzniegoprawdziwecacko.Muryzdrowe,
instalacjeteż,alereszta…mruknąłMarco.
Myślisz,żemisięuda?westchnęła.
Jestemotymprzekonany.Nieważne,żenazywaszsięLuciano,
wtwoichżyłachpłyniekrewAntonellich.Puściłdoniejoko.
Zawszewydawałomisię,żetagałąźrodzinytowyjątkowi
nieudacznicy.Tystanowiłeśchlubnywyjątek.Roześmiałasię.
Mojadrogakuzyneczko,gdybynieto,żektośpostanowił
zniszczyćmojegoojca,dzisiajbyłbymdziedzicemogromnejfortuny.
Aponieważnimniezostałem,musiałemsamdorobićsięmajątku.
MarcopoklepałEvęporamieniu.
Iudałocisię.Pogłaskałagopodłoni.Nierozumiemtylko,
pocochciałeśtutajwrócić.NicjużniełączycięzMontobello.Oprócz
przykrychwspomnień…
Posłuchaj,Eva.Wyjeżdżałemstądpokonanyisponiewierany.Już
czas,byci,którzysiędotegoprzyczynili,zapłacilimizato.
Zmrużyłoczy.
Rozumiemcię,Marco.Tylkozastanawiamsię,czywarto.
Tobędziecięzpewnościąwielekosztowało.Iniemówiętylkootej
inwestycji.Wskazałabrodąbudynekopuszczonegohotelu.
Marcopopatrzyłnamorze,którerozciągałosięzanimi.Totam
szukałukojeniawtrudnychdlaniegochwilach,gdykołyszącsię
wstarymrybackimkutrze,wsłuchiwałsięwszumfal.Przymknął