Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.Pierwszespotkanie
IwtedyspotkałnaswojejdrodzeGinęSerano.Miałwówczasponad
dwadzieścialat,aleporazpierwszyprzeniósłswojeodczucia
zrozporkadogłowy.Wcześniejniemyślałzbytpoważnie
odziewczynach,zabardzozajętybyłrodzinnąfirmąiimprezowaniem
zkumplami.Owszem,czasamispotkałsięzjakąśmiłąichętną
panienką,zktórąznajomośćkończyłasięrównieszybko,cozaczynała.
Oczywiścieniewliczająclicznychjednonocnychprzygódpokażdej
imprezie.
BalanginajczęściejodbywałysięuKazara.Niemalwkażdy
weekend.StarzyKazaramieliwMontobelloletniąrezydencję,rzadko
jednakwniejbywali.RobiliinteresywcałejEuropieipoprostu
nawypoczynekniewystarczałoimczasu.Niedotyczyłotoich
ukochanegosynka,którywbiznesiesięnieudzielał,jakMarcoczy
AlbertoDavici.MłodyKazarpoprostusiębawił,ażemiałstały
dopływpieniędzy,nawetprzezmyślmunieprzeszło,żemógłbysię
zhańbićpracą.Jegoojciecchciałpewnegodniawciągnąćgowświat
własnychinteresów,alerychłospostrzegł,iżobecnośćsynaprzynosi
więcejszkodyniżpożytku.Machnąłwięcnatorękąistwierdził,
żejegopierworodnymusinajpierwsięwyszaleć,apotemdojrzeć
doprzejęciafortunyiprowadzeniarodzinnejfirmy.
–Człowieku,jamuszęiśćwponiedziałekdoojca,doroboty.Nie
mogębalowaćtrzydnizrzędu–zaśmiałsiękiedyśAlberto,gdyKazar
namawiałgonakolejnąbibęwswojejprzepastnejchacie.
–Alezwasfrajerzy.Mnieojciecteżchciałwciągnąćwświat
wielkichfinansówibiznesu,alespierdoliłemkilkarazytemat
iodpuścił.Trzebamiećtu.–Popukałsięwczoło.
–Kurwa,ażsięechorozeszło–zarechotałDavici.
–Aja,mójdrogi,dbamoformę.Jakbędęzadużochlałizadużo
wciągał,toniebędęmiałsiłynaskuteryitenisa.–Marcomachnął
ręką.
–Lepiejpowiedz,żeniebędzieszmiałsiłynabzykaniepanienek.
–Albertoszturchnąłgołokciem.
–No,dotegoteżtrzebamiećkondycję.–Roześmiałsię,
borzeczywiście,gdyprzeholował,jegomałytowarzyszniechciał
budzićsiędożycia.
–Jajakośdajęradę.–Kazarwyprężyłsięzdumą.
–Słyszałem…Tyleżysz,aoneodwalajązaciebiecałąrobotę