Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Złodziejkiwbiałydzień?
–Zakrótkojewidziałam,aledałabymgłowę,żegdzieś
jespotkałam.Jednabyławyższaitęższa,omęskimwyglądzie,druga
wdrucianychokularachiraczejszczupła.Możnapowiedzieć,
żefiligranowa.Taknaokomiałyniewięcejniżpodwadzieściakilka
lat.Wkażdymrazieprzedtrzydziestką.
–Pewnieosiedlowewłamywaczki.Terazpełnotakich.Czekały,
ażwyjadę.Niemamytelefonustacjonarnego,niemogływięc
sprawdzić,czyjeszczejestem,anumerumojejkomórkinieznają.
Wdodatkudomofonnawalił.Byłypewne,żenikogoniemawdomu
–dedukowałJung.–Gdybywłamałysiędomieszkania,
tocobywyniosły?Comożnawynieśćznaszegomieszkania?Fotele
ikredenszaciężkie.Łóżkoniezmieścisięwdrzwiach,trzeba
jerozmontować,cojestczasochłonne.Najwyżejtelewizor,stary
odtwarzacz,mójlaptop,kasetkęztwojąbiżuterię,futro.Książki?…
Pieniądzetrzymamynakonciewbanku.
–Aniepomyślałeś,żemogłoimchodzićotwojenotatki?
Iżewcaletoniebyływłamywaczki?
–Umniewakacyjnaposucha.Wszystko,coostatniobyło
interesujące,sumiennieopisałem.NawetJaceksięśmiał,żejaktak
dalejpójdzie,tokomendantzlikwidujejegowydziałkryminalny,
amnieszefowawyślenagrzybki.
ZIELONAGÓRA,UL.KAZIMIERZAWIELKIEGO
PONIEDZIAŁEKZRANA
–Jeślijeszczerazwtajemnicyprzedemnąwsiądzieszdonissana,
topopowrociepamiętajouzupełnieniupaliwawbaku,żebymnie
poznał,ileżeśjeździł.Idobrzebyłoby,kurwa,gdybyśzawsze
potakiejprzejażdżceprzynajmniejszybywytarłzkurzu–wytknął
komendantposterunkustrażnikowi.–Areczku,aleitakmnienie