Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wiśniowedrzwi,re-resztaczerwona.
–Terazjestpansamwdomu–bardziejstwierdziłniżspytał
policjant.–Agdziejestmama?
–Prawdopodobnie…cojamówię?Matkana-napewnojest
wmieszkaniuprofesoraWitkowskiego.Każdejsobotychodzi
naNiemena.Sprząta,podlewakwiaty,codwamie-esiącemyjeo-okna
itakietam.Latem,kiedyprofesorzżonąprzenosisiędoJodłowa,
gdziemado-domek,matkaczasemzostajedłużejwichmie-
mieszkaniu.Wtedycośprzepierzeiwyprasuje.Robizapomocdo-
domową.Oczywiścieniezadarmo.
–Inadalpopija?–zapytałSyskinachybiłtrafił.
–Żebytylko.
–Pokłóciliściesię?
–Nie.Dlaczegopantakuważa?
–Dlatego,żepopija.
–Powiedziałem,cooniejmyślę.Apanubyłobyprzy-przyjemnie,
gdybypanażonawra-wracaładodomupi-ijanaalboprzyprowadzała
zalanychfagasów?
Marację,pomyślałkomisarz.Todlategoanirazuniepowiedział
„mama”.
–PanieGrzegorzu–Syskisięwyprostowałiodchrząknął–pana
mamanieżyje.Znaleźliśmyjejciałowmieszkaniuprofesora
Witkowskiego.Sekcjazwłokwyjaśniokolicznościjejzgonu.
–Mojama-matkanie-eżyje?–zapytałGrzegorz,aletakim
głosem,jakbysiętegospodziewał.Pochwiliosunąłsięnapodłogę.
Syskiemuwydawałosię,żetoniebyłanaturalnareakcja.
ZIELONAGÓRA,UL.WĄSKA
PONIEDZIAŁEKPOPOŁUDNIU