Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Pierwszarywalizacjawtymsezonietokonkurs
drużynowywWiśle.Tojednazmoichulubionychskoczni,
chociażprzyznaję,żenieskakałemjeszczenawszystkich
możliwych.Pokładamwielkąnadziejęwtychzawodach.
Zwłaszczażeznalazłemsięwwybranejprzeztrenera
czwórce,któramareprezentowaćPolskę.
PierwszymzeskoczkówmabyćBartek.Drugibędzie
skakałMiłosz.Wtrzeciejturzenadejdziemojakolej,
anaszwystępmazamknąćoczywiścieBłażej.
Tradycyjnieosoba,którajestwnajlepszejformie,zostaje
wystawionanasamkoniec.Przyznaję,żetrochęboli
mnie,żeniejestemtoja.
Podczasostatnichtreningówprzykładałemsięjeszcze
bardziejiszczerzewierzyłem,żezasługujęnato,
byzostaćczwartymzwystawionychskoczków.Nieudało
misiętojednak.Goryczporażkizniosłemjednaklepiej
porozmowiezBłażejem,którąodbyłemjakiśtydzień
wcześniej.Chociażwydajemisię,żeodtegoczasu
minęłajużwieczność,tojednakwduchujestem
wdzięcznyzato,żemójnajwiększyrywalokazałsię
porządnymczłowiekiem.
Odostatniejrozmowywłaściwieniezamieniliśmy
zesobąnawetdwóchzdań.Każdyznaszajętyjest
ćwiczeniamiiszlifowaniemtechnikiskoków.Szczerze
powiedziawszy,trochęzaczynamitoprzeszkadzać.