Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uprawomocniioskarżonybędziemógłprzystąpićdoodbyciakary.–
Zadowolonyzsiebierudzielecwstałiwyszedłzpomieszczenia.
Niepozostającwtyle,naszatrójkaszybkoznalazłasięnakorytarzu.
Chciałemjaknajszybciejwyjśćztegookropnegomiejscaijechaćdodomu,
bytamzaszyćsięwciszy.Wgłowierozważałemnawetzaproszeniektórejś
zdziewczyndotowarzystwa,zapisanejwtelefoniepodnazwą:,,zabawa”.
Wertującpokoleiimionazlisty,przypomniałemsobieokartce,która
trafiławręceNixton.
–Max…
–Tak,Drake?–Przyjacieluniósłnamniespojrzenie,jednak
momentalniepowędrowałoonozamojeplecy.Kretynstał,uśmiechającsię
szerokodokogośzamną.
Nagleusłyszałemdobrzemiznany,kobiecygłos.
–Dobrarobota,Preston.–Clarissapogratulowałamupoprowadzenia
sprawy,aodchodząc,dodała:–Zapiętnaścieminut,ubikacjanapierwszym
piętrze.
Zdziwionyprzyglądałemsięcałejtejchorejsytuacji.Raz,onirozstalisię
półrokutemu.Dwa,przedchwiląwalczylipodczasrozprawy.
Wściekłyobróciłemsięwkierunkuprzyjaciela.
–Cobyłonatejjebanejkartce,którąjejdałeś?
–Lepiej,żebyśniewiedział.–Zaśmiałsię,oblizującusta.
–Gadaj,palancie!–zażądałem.
Maxobróciłsięnapięcieinaodchodnerzuciłwmoimkierunku:
–Gdywidzę,jakajesteśwładcza,tomamochotęzobaczyćcięna
kolanach,jakpotulniessieszmojegowielkiegokutasaisięnimdławisz…–
oznajmił.–Aterazprzepraszam,aleczekanamniepewnaniewyżyta
sędzina.