Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zebrałamsięwsobieiwysiadłamzauta.Zamykająccentralnyzamek,
poprawiałamspódnicedłoniąimocnoprzycisnęłamdosiebieteczkę,
wktórejznajdowałsięcałyprojektmojegoprzedsięwzięcia.
–Boże,dopomóż–wymamrotałam,ruszającwkierunkugłównego
wejścia.
Przekraczającprógbudynku,poczułamprzyjemnychłód.Klimatyzacja
działałanacałego,dającukojeniewtymupalnym,czerwcowymdniu.
Zdelikatnągęsiąskórąudałamsiędopani,którasiedziaławlobbyza
biurkiem
ibyła
odpowiedzialna
za
wskazywanie
interesantom
odpowiednichkierunków.Stanęłamprzedstarsząkobietąociepłym
spojrzeniuiuśmiechnęłamsiędoniejszeroko.
–Dzieńdobry.NazywamsięJadeJacksoniojedenastejtrzydzieścimam
umówionespotkaniezTedemEvansem.
–Ach,tak.CórkaPaula,prawda?–zagadnęłastaruszka.
–Tak,proszępani–potwierdziłamjejsłowa.
–Usiądź,kochanie,nakanapie,ajapowiadomięTeda,żejużjesteś.
–Dziękuję.–Zacisnęłampalcenateczceiusadowiłamsięnafotelu.
Brałammiarowewdechyiwolnowypuszczałampowietrze,starającsię
opanować,jednaknerwybrałynademnągórę.
Stukotobuwiapomarmurowejposadzceprzyciągnąłmojąuwagę.Gdy
uniosłamwzrok,zobaczyłammężczyznęmniejwięcejwwiekumojegoojca,
któryszedłdomniezwyciągniętądłonią.
–Jade!Jakmiłocięwidziećpotychwszystkichlatach.
Niecozbitaztropu,ujęłamniemrawodłońfaceta.Mojaminamusiała
musporopowiedzieć.
–Notak.–Zaśmiałsię.–Przecieżbyłaśdzieckiem,kiedywidzieliśmysię
porazostatni.Chodźmy.–Wskazałkierunek,wktórymmieliśmysięudać.
–Muszęprzyznać,żewyrosłaśnapięknakobietę,Jade.Ojciecmusibyć
zciebiedumny.