Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
plakatyprzylepionenarogachulicipisanew
prawomyślnymcesarsko-królewskimjęzyku,żeuzurpator
Napoleonzostałpobitynagłowęiściganyjestprzez
dzielne,walecznewojskaJegoCesarsko-Królewskiej
ApostolskiejMości,żearcyksiążęFerdynandnamiazgę
zgniótłbuntownicze„bandy”polskiepod„Raschin”izajął
Warszawę.
Słuchanowięcwmilczeniusłówszpicla,ściskanozębyi
pięści,aleniktniemógłmupowiedzieć;kłamiesz!-bo
niktnaprawdęniewiedział,jaksięrzeczywistociemają.
ToteżiterazKubuś,ujrzawszyprzedsobąnieznośnego,
czarno-żółtegoszpicla,skrzywiłsię,jakbymuktona
odcisknastąpił,inajegopytanieodrzekł,żeoniczymnie
myśli,sądząc,żeobojętnąichłodnąodpowiedzią
pozbędziesięniepożądanegotowarzystwa.
Aletenanimyślałgoopuszczać.
-Wieszco?-rzekł.-Mamochotęsięprzejść.Taki
ślicznydzień.
Achciałbymteżcośzobaczyć.Powiedziałbymcicoś,
żebyśmnietylkoniezdradził,botowielkaurzędowa
tajemnica.
-Wieszotymdobrze,żejanikogoniezdradzam,twoją
zaśurzędowątajemnicęzachowajdlasiebie,jamjej
wcalenieciekawy.
-Ale,botyniewiesz...azresztą,powiem,bocięto
możeprzekona,jakiestrasznerzeczydziałysiędawniejw
tymkrajupodrządamipolskimi.
-Znowujakaśniegodnaplotka!
-Wcalenieplotka.Jeżelipójdzieszzemną,przekonasz
sięnaocznie.
-Cóżtotakiego?-zapytałKubuśistotniezaciekawiony.
FerdynandvonLausitznadąłsięjakpęcherz,obejrzał
siędokoła,awziąwszyKubusiapodramię,pociągnąłgo
nabokizminątajemniczą,półszeptempocząłmówić:
-Zapewneuważałeśodparudni,jakietłumywaszego
dzikiegochłopstwakazałspędzićgenerał-lejtnantFreiherr