Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
otokelnerkę.Okazałosię,żektośprzedchwiląnaniósł
śniegu,niezdążylijeszczetegosprzątnąć,akobieta
miaławyjątkowośliskiebuty.
Jakonadojdziedodomu?zastanowiłamsię.
Zawszeprzyjeżdżasamochodemizawsze
maszpilkioświeciłanaskelnerka.Dasobieradę,
mawprawęwchodzeniunaobcasiewrozmaitych
warunkach.Takkochatebuty,żeiwgórypewnie
bywnichposzła.Terazmiałapecha,nieprzewidziała
śniegunapodłodze,pchnęładrzwiinogijejodjechały
wytłumaczyłaobrazowo.
Notak,rzeczywiściepech.Iszczęście,żenicjejsię
niestało.
Więcejatrakcjitegowieczoruniebyło.
Rozleniwioneprzesiedziałmynadoledodziewtej.
Dziękitemupoznałyśmy,zwidzenia,bowymieniliśmy
tylkopowitalneuśmiechyi„dobrywieczór”,jeszcze
sześciorogościhotelu.WpewnymmomencieJulia
ziewnęłatak,żeniezdążyłazakryćust.
Zasnęzaraz.Spacer,świeżepowietrze,kolacja
ipiwotonasennamieszankausprawiedliwas.
Teżmisięoczyzamykały,alemiałamnadzieję,
żeudamisięjeszczetrochępoczytaćwieczorem.Byłam
wpołowieksiążkiimniedoniejssało.Starym
zwyczajemwylosowałyśmy,którapierwszapójdziesię
kąpać,tymrazemwypadłonamnie.Naprzemienna
iustalonazgórykolejnośćeliminowałasporynaten
temat.
Gdywyszłamzłazienki,Julkakończyławłaśnie