Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iodrazuruszyławobchód.
Wpierwszejchwilizdziwiłamsię,bonieprzepada
zazwłokami,obojętniewjakiejpostaci,alepotem
uświadomiłamsobie,żenajprawdopodobniej
podświadomiechcespoprostuupewnić,żefacetowi
nietrzebapomóc.
Noprzecieżnieożyłnaglemruknęłampod
nosem,aleusłyszała.
Ajeżelinieumarł?Wbrodęsobiepluję,
żewczorajnieposzłyśmy.
Żebyratowaćzamarzniętezwłoki?
Ajeżeliżył?
Gdybyżył,totenfacetbymupomógł.Przecież
mówił,żesprawdził.Jeżeliniechciałbypomóc,
tobygoolał.
Wzdłużpłotuwiodłaścieżka.Niewiem,czyjesttam
równieżlatem,aleterazbyławydeptanawśniegu.
Musiałotędychodzićcałkiemsporoludzi,bonawet
poostatnichopadachbyławidoczna,chociaż
zapadałyśmysięwśniegupowyżejkostek.Wsumie
itaknieźle,niemusiałyśmysobietorowaćdrogiprzez
śnieg.Doszłyśmydopołowylewegobokucmentarza,
nieznajdującnicpodejrzanegoimójzapał
poszukiwawczyniecosięzmniejszył.Julkinie.
Onie,tylkonieto…jęknęłanagle,zatrzymując
sięwmiejscu.
Natychmiastsięzniązrównałam,żebyzobaczyć
tosamo.Prawieidealnapowierzchniaśniegupolewej
stronieścieżkizostałazdecydowaniezniszczona.