Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłemtakpewienwtedy,żewłaśnietochcepowiedzieć,żepoprostu
zawrzałem.„Niechtolichoporwie–myślałem–myśmyteżwynaleźli
samowar…mamyczasopisma…unasrobiąoficerskierzeczy,
unas…”–słowem,rozzłościłemsięikupiwszybutelkęwody
kolońskiej(odktórejaniruszsięniemogłemwykręcić),bezzwłocznie
pomknąłemdoParyżaznadzieją,żeFrancuzibędąznaczniemilsi
ibardziejzajmujący.
Aterazrozważciesami:gdybymsięprzemógł,gdybymspędził
wBerlinieniedzień,lecztydzień,tylesamowDreźnie,wKolonii,
powiedzmyzetrzydni–no,niechbędziedwa–napewnoporaz
drugi,trzecispojrzałbymnatesameprzedmiotyinnymioczami
iwyrobiłbymsobieonichsprawiedliwysąd.Nawetpromieńsłońca,
najzwyklejszypromieńsłońcawielebytuznaczył:gdybysłońcelśniło
nadkatedrątak,jaklśniłozamoimdrugimprzybyciemdoKolonii–
gmachnapewnobyłbymisięukazałwprawdziwymświetle,anietak,
jakwtamtenpochmurny,nawetniecodeszczowyporanek,którymógł
umniewywołaćtylkowybuchurażonegopatriotyzmu.Wcaleztego
zresztąniewynika,żepatriotyzmrodzisiętylkoprzyzłejpogodzie.
Awięcwidzicie,moidrodzy:wdwaipółmiesiącaniemożnadobrze
obejrzećwszystkiego,więcniemogęwamdostarczyćbardzościsłych
informacji.Mimowolimuszęczasemmówićnieprawdę,idlatego…
Alewtymmiejscuprzerywaciemi.Mówicie,żetymrazemnie
potrzebawamścisłychwiadomości,żewrazieczegoznajdziecie
jewprzewodnikuReihardtaiże,przeciwnie,byłobyczasemcałkiem
nieźle,gdybykażdypodróżnikuganiałsięnietylezaabsolutną
wiernością(którejosiągnięciejestprawiezawszeponadjegosiły),ile
zaszczerością;abysięniebałczasamizdradzićzjakimśosobistym
wrażeniemczyprzygodą,choćbynawetniebyłyonezbytzaszczytne
dlaniego,iabyniesięgałdoznanychautorytetówdlaskontrolowania
swychwniosków.Słowem,żesąwampotrzebnetylkomojewłasne,
tylkoszczereobserwacje.